piątek, 23 sierpnia 2013

01. complicating celebrating



Data: 16 sierpnia 2013r.
Miejsce: Londyn, Somerset House

*Rose*

- Na serio muszę iść? - próbowałam w jakiś sposób przemówić mojemu bratu do rozsądku i przynajmniej nie iść na tą całą galę. - Nie chcę tam iść. Nie znam tam nikogo. - powiedziałam.
- Znasz chłopaków. Kenny będzie.
- Jeden jedyny człowiek dzięki któremu się uśmiecham.
- Po za tym, nie proszę cię o przejście się po dywanie tylko o bycie tam. Potrzebuję wsparcia, doskonale o tym wiesz. Potrzebuję ciebie.
- Od kiedy jestem ci potrzeba do występowania? - spojrzałam na niego uważnie.
- Ojj PeeMee.. - przerwał próbując zawiązać krawat.
- Nigdy nie byłeś w tym dobry. - rzekłam i pomogłam mu się szybko uwikłać z problemem.
Dziwne. Zawsze byłam dla niego oschła i go nienawidziłam, ale teraz jakoś nie miałam ochoty na docinki. Może po prostu doskonale zdawałam sobie sprawę, że jest zdenerwowany występem.
- Twoi fani długo czekali na ten występ - powiedziałam, sama nie wiedząc czemu zaczęłam się tym interesować.
- Wiem, boję się, że im się nie spodoba - spojrzał na mnie, a ja uniosłam wzrok i spojrzałam na niego.
- Zawsze się podoba - uśmiechnęłam się delikatnie, żeby dodać mu otuchy, chociaż w środku rozrywało mnie z zazdrości.
- Kiedy rozmawiałaś z Zayn'em w aucie.. Pamiętam to - powiedział do mnie, wciąż mnie obserwując.
- Nie wracajmy do tego - szybko mu przerwałam.
- Nie, Rose. Nie chcę, żebyś czuła się gorsza przeze mnie - oznajmił, w jego oczach widziałam tylko troskę i wsparcie.
- Nie rozmawiamy teraz o tym, przed Tobą wielki show, nie myśl o mnie, tylko o piosence - szybko zmieniłam temat, znowu koncentrując się na jego karierze, chociaż tak bardzo chciałam być chociaż raz w centrum uwagi.
Nie tym razem. Znowu.
- Obiecuję, że niedługo to ty będziesz sensacją. To ty będziesz tą ważniejszą. Obiecuję. - spojrzał się na mnie i lekko uśmiechnął.
Ciekawe co planował takiego zrobić. Chciałam zostać zauważona, ale jakoś niekoniecznie paliło mi się do tego by czytać o sobie jakieś bzdury w gazetach bądź oglądanie durnego programu o sobie czy o rzeczach, które robię codziennie.
- O której występujesz? - spytałam.
- Po drugiej kategorii. Jeślibyś była ciekawa to One Direction rozpoczynają gale.
- O jejku! Naprawdę?! Moje życie się zmieniło i uradowało, o matko!
Mój sztuczny entuzjazm sprawił, że Justin cicho się zaśmiał i mocno przytulił do siebie, co mnie mocno zaskoczyło, bo zwykle to robił, żeby mnie zirytować.
- Cieszę się, że jesteś tutaj ze mną, że mnie dzisiaj wspierasz - powiedział, a ja niemal usłyszałam jak jego głos się załamuje.
- Heeej, ty płaczesz? - odchyliłam się od niego, aby to sprawdzić i mimo tego, że jego oczy się zaszkliły, on sam próbował to ukryć. - Awww, mój kochany starszy braciszek się wzruszył - skomentowałam i tym razem to ja przytuliłam go do siebie. - Dasz z siebie wszystko, wierzę w to.
- Gdzie byłbym, gdybyś we mnie nie wierzyła? - zacytował fragment swojej piosenki, a ja uśmiechnęłam się pod nosem.
Ten moment.. chciałam go zatrzymać na bardzo długo, jak nie na całą wieczność. Bałam się, że to już nigdy nie wróci, że znowu będziemy dwójką rodzeństwa, którzy się wzajemnie nienawidzą, a przynajmniej takich grają dla świata. Zawsze go kochałam, chociaż może tak dobrze tego nie okazywałam. Czy żałuję? Mówiłam sobie, że on na to zasłużył. Że to kara, za to jaki jest, ale właśnie.. Jest moim bratem. Kochałam go.


*Vivien*

- Długo jeszcze będziesz prasować tą koszulę? - do pralni wparował Harry w samych spodniach.
- Położyłam ją jakieś dwadzieścia minut temu na pana łóżku. - powiedziałam wieszając mokre pranie.
- Nie mogłaś mi powiedzieć?! - wykrzyczał.
- Mówiłam kiedy pił pan kawę. - rzekłam cicho.
Nie chciałam go denerwować, a tym bardziej siebie samej.
Wzięłam głęboki oddech i uśmiechnęłam się do niego.
- Louis za chwilę będzie, więc mu otwórz drzwi. Nie pozwól mu długo na siebie czekać. - wysyczał przez zaciśnięte zęby i wyszedł z pomieszczenia.
Nie lubiłam takich sytuacji, kiedy oni byli poddenerwowani, w tym wprowadzając mnie w taki sam nastrój. W dni, kiedy odbywały się gale, zawsze tak było. Oni chodzili jak na szpilkach, a ja miałam masę na głowie, żeby tylko spełnić ich zachcianki. Czasami miałam tego dość, ale nie mogłam tego zmienić. Jeszcze nie, kiedy moja skarbonka nie jest wypełniona na tyle, aby uzupełnić mój budżet poza murami tego domu.
Usłyszałam dzwonek do drzwi i od razu ruszyłam w jego kierunku. Nie musiałam pytać, kto to, bo kiedy tylko je uchyliłam, zobaczyłam zarys niskiego chłopaka o jasnych włosach i uśmiechem na twarzy.
- Vivien, jak się masz? - przywitał się ze mną uściskiem, wchodząc do środka.
- Ciężki dzień - odpowiedziałam będąc z nim jak zawsze szczera, a on odsunął się ode mnie i spojrzał troskliwie.
- Spokojnie, zaraz sobie odpoczniesz, a za niego przepraszam. Zawsze taki jest w dniu premiery - powiedział, kiedy do pokoju wparował Harry.
- Jaki? - spytał poddenerwowany.
- Wszędzie Cię pełno i jesteś na wszystko zdenerwowany - wyjaśnił i cmoknął go w policzek.
- To nie moja wina! To wszystko przez Paul'a. Wkurwił mnie tym wszystkim. Że znowu trzeba się ukrywać a ja już mam dość.
Ah no tak. Ciągle to samo. Ich miłość musiała zostać zachowana w tajemnicy. Ile krzywdy może wyrządzić taka jedna "umowa" do której zostali zmuszeni. Bo spójrzmy w prawdzie oczy.
Oni kochali siebie tak mocno, że zrobiliby dla siebie wszystko. Może z jednej stronie ukrywanie tego związku jest dobre, ale nie dla wszystkich, bo Oni cierpią. Widzę ten smutek w oczach Harr'ego, kiedy nie może dotknąć Louis'a, złapać go za rękę bądź przytulić. O Louis'ie nie wspomnę. Robi mi się smutno kiedy widzę jak próbuje zbliżyć się do swojego ukochanego podczas ważnych dla całego zespołu momentów.
Oderwałam od nich wzrok, czując jak atmosfera między nami staje się napięta i niezręczna.
- O której przyjedziecie? Mam przygotować jakiś posiłek, coś do picia, zrobić zakupy? - zapytałam, aby przerwać ciszę.
- Nie, odpocznij, Vivien - odpowiedział troskliwie Louis za swojego kochanka, który chciał coś powiedzieć. - Jesteś okrutny dla tej dziewczyny, Harry. Daj jej trochę odpoczynku. Potrzebuję go, jeśli nadal chcesz, aby dla Ciebie pracowała - wytłumaczył, a ja się delikatnie uśmiechnęłam, ale zarazem coś we mnie drgnęło. Bałam się jego słów. Bałam się, że Harry to źle odbierze.
- Jest okej, Louis - oznajmiłam, ale on spojrzał na mnie spod byka.
- Jasne. Idź się kładź do łóżka, siostra. Dopilnuje, aby nasz podburzony Harry wrócił przed północą - przerwał i na niego spojrzał - albo i nie - złożył na jego ustach krótki pocałunek.


*Rose* 

- Rose. Potrzebuję twojej pomocy.
- Przecież już cię wsparłam nie mogę zrobić nic innego, Justin. - powiedziałam wciąż spoglądając przez okno na Londyn.
To miasto miało w sobie coś takiego. Coś takiego niesamowitego, że zapierało dech w piersiach a ja pragnęłam patrzeć na nie cały czas.
- Przejdź się ze mną po tym durnym dywanie. - wykrztusił w końcu z siebie.
Momentalnie się na niego spojrzałam i zaczęłam się śmiać.
On chyba żartuje! Nigdy nie przejdę się po dywanie w takich szpilkach. Spojrzałam na swoje nogi, na które zarzuciłam najwyższe obcasy jakie miałam.
- Nie zrobię tego, Justin, zapomnij - powiedziałam do niego, kiedy wiedziałam, że wcale nie żartuje.
- Proszę, co Ci szkodzi? - spytał.
- TO mi szkodzi, że jutro będę z Tobą na pierwszych stronach gazet, będę na językach wszystkich Twoich fanów i nie tylko. Będą mnie oceniać, komentować, krytykować. Nie zniosę tego i ty o tym wiesz - powiedziałam, zarazem dając przykład tego, że już nie raz tak było.
- Proszę, zrób to dla mnie - poprosił błagalnym tonem.
- Nie ma mowy - trzymałam się swojego, aż dojechaliśmy do budynku, w którym odbywała się gala.
Justin wyszedł pierwszy, ze smutną miną, ale założył okulary na nos, po czym wyszedł z ciemnej limuzyny, uśmiechając się do aparatów. Zaczekałam, aż kierowca odjedzie, ale coś takiego się nie stało. Zamiast tego po kilku sekundach Justin otworzył drzwi od mojej strony i zaczekał, aż wyjdę.
Nie mogłam mu zrobić większego wstydu. Zasługiwał na to, ale nie mogłam go poniżyć.
Złapałam jego dłoń i wyszłam z pojazdu, ledwo się utrzymując na nogach na wysokich szpilkach.
- Nienawidzę Cię.
Mój brat jedynie lekko się do mnie uśmiechnął i złapał pod ramię.
Po chwili znajdowaliśmy się na dywanie gdzie z wszystkich stron słyszałam imię mojego brata.
Próbowałam się uśmiechać i wyglądać jak naturalniej, ale nigdy w tym nie byłam dobra. Albo miałam zbyt szeroko otwarte oczy. Albo mój uśmiech wyglądał jakbym chciała kogoś przestraszyć, bądź zjeść.
- Rozluźnij się. - szepnął do mnie Justin i przesunęliśmy się kawałek dalej do młodej dziennikarki, która bardzo pragnęła przeprowadzić wywiad z moim bratem, jednak jej twarzy wyglądała, jakby miała się za chwilę zesikać, bądź zrobić coś znacznie gorszego.
- Witaj Justin. - odezwała się.
Ah ten amerykański akcent. Tęskniłam za tym.
Nie mogłam skupić się na jej słowach, a może raczej mnie to nie interesowało i już od jej pierwszego pytania, zaczęłam myśleć o czymś całkowicie innym.
Chciałam jak najszybciej się stąd wydostać. Miałam dość tej sztucznej uprzejmości w stylu 'Ładnie wygląda Twoja sukienka', 'Wasze relacje są tak dobre, dajecie przykład wielu osobom', kiedy tak naprawdę nikt nie wiedział nikt. Nikt nie wiedział, że te 'relacje' są tylko dla kamer. Może faktycznie ostatnio jestem dla niego za dobra, ale to tylko pozory. Gdzieś w głębi duszy nadal jestem na niego zła, bo mnie zranił. Bo zepsuł mi całe życie. Zniszczył je, będąc w centrum uwagi.
Poczułam jak łzy gromadzą się w moich oczach, ale szybko uwaga ode mnie została odwrócona, kiedy z tyłu usłyszałam głośny krzyk Harry'ego.
Jeszcze go tu brakowało.
Szybko odwróciłam głowę i ujrzałam całą piątkę, która szła tanecznym krokiem po dywanie w rytm piosenki, która leciała gdzieś w tle.
Styles pomachał do nas a już po chwili znalazł się obok mocno mnie do ciebie przytulając.
Boże, ludzie dajcie mi spokój.
Chciałam się stąd jak najszybciej wydostać, ale chłopacy pociągnęli mnie i Justin'a w stronę paparazzi i znowu musiałam się sztucznie uśmiechać. Miałam cholerną nadzieję, że to wszystko się za chwilę skończy.
Jakże się ucieszyłam kiedy zniknęliśmy za wielką kotarą i mogłam odetchnąć z ulga, że przynajmniej na chwilę mogę znowu być sobą.
Mogę stopy już niemiłosiernie bolały od wysokich butów, a przed nami nawet nie połowa uroczystości.
Cudownie, zabijcie mnie. 
- Jak się masz, moja ulubiona turystko? - usłyszałam za sobą i odwróciłam się niezadowolona.
Zayn uśmiechał się do mnie zadziornie.
- Och, znowu ty. Co za zaszczyt - zakpiłam, sztucznie się do niego uśmiechając, a on wręcz przeciwnie. Jego uśmiech był jednym z najpiękniejszych, a zarazem uroczych jakie kiedykolwiek widziałam.
- Ciebie też miło widzieć - odpowiedział, ale nie wyczułam w jego tonie ani cienia sarkazmu.
Ten chłopak mnie zaczynał przerażać.
No i po co to zrobiłam?
- A wy tutaj jesteście bo....? - spojrzałam się na niego czekając na jakąkolwiek odpowiedź.
- Bo rozpoczynamy galę.
- O matko! Cóż za zaszczyt posłuchać Was na żywo.
- Ta piosenka będzie dla ciebie, mała. - rzekł i puścił mi oczko, po czym skierował się w zupełnie inną stronę, jak śmiem przypuszczać, musiał przygotować się do występu.
Dopiero po chwili dotarło do mnie co powiedział.
Nie przerażało mnie to, że nazwał mnie małą, lecz to, co powiedział zaraz przed tym gdy ocenił moją wysokość.
- Coś się stało? - podszedł do mnie Justin i ruszyliśmy w stronę naszych miejsc.
- Nie nic, po prostu dużo tu ludzi. - szybko powiedziałam rozglądając się po sali.
Faktycznie było ich tutaj sporo. Praktycznie wszystkie miejsca były zajęte, a krzyk fanów, kiedy mój brat pojawił się na widoku jedynie się powiększył.
- Chodźmy za kulisy, muszę się przygotować - pociągnął mnie za sobą w stronę kulis, gdzie przed chwilą poszli chłopacy.
Świetnie, kolejne sekundy w grupie ich zgromadzenia. Czy może być coś gorszego tego wieczora?
Ruszyliśmy za ciemne kurtyny, gdzie chłopacy otrzymywali mikrofony do rąk, a w tle już była zapowiedź tej piątki przede mną. Justin przybił sobie z każdym z nich 'żółwika', aby życzyć im szczęścia.
- Uścisk przed wyjściem na scenę? - spytał mnie Harry ze słodkim uśmiechem na twarzy.
- Wybacz, ale ten jest zarezerwowany dla mojego brata - odpowiedziałam i wytknęłam język w jego kierunku, a on od razu zrobił minę jak mały szczeniak.
- Połamania nóg! - krzyknęłam za nimi gdy wchodzili na schodki.
Jedynie Malik odwrócił się w moją stronę i wyszeptał "Pamiętaj. To dla ciebie" po czym zniknął, a ja już po chwili mogłam usłyszeć ich głosy.
Co jak co, ale talent to Oni mieli.
- Cześć Rose. - usłyszałam za sobą i szybko się odwróciłam.
Zastałam tam Kenn'ego i jego uśmiechniętą twarz za którą się stęskniłam.
Szybko posłała mu uśmiech i mocno się do niego przytuliłam.
- Jak mama? - spytałam, choć może wcale nie chciałam wiedzieć.
- Odpoczywa. To najważniejsze. - zaśmiał się po czym zaczął nucić piosenkę chłopaków pod nosem.
Spojrzałam na niego jak na idiotę.
- Nawet ty? Poważnie? - spytałam niedowierzająco.
- No co? Są świetni! - zaczął jeszcze głośniej śpiewać ich piosenkę, a ja tylko wywróciłam oczami.
Miejmy to już za sobą.
Wróciłam do Justina i pomogłam mu się przygotować.
- Będziesz najlepszy, zawsze jesteś - powiedziałam i mocno przytuliłam go do siebie, a on jeszcze mocniej odwzajemnił uścisk.
- Kocham Cię - po raz pierwszy usłyszałam od niego te słowa, przez co moje oczy się zaszkliły pod wpływem emocji.
Odchyliłam się od niego, a on zauważył moje emocje i kciukiem starł łzę błąkającą się po policzku.
- Nie płacz - powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Przepraszam.. - spuściłam głowę, ale po chwili ponownie na niego spojrzałam. - Idź pokaż im, co to prawdziwa muzyka - powiedziałam, a on ruszył w kierunku sceny. Odwrócił się jeszcze do mnie przed wyjściem, a wtedy to ja mogłam odpowiedzieć.
- Też Cię kocham.


* Vivien*

Dochodziła godzina druga w nocy a ja przewróciłam się na drugi bok. Nie mogłam zasnąć. Nie wiedziałam czym jest to spowodowane, ale czułam się z tym źle.
Kręciło mi się w głowie i miałam odruchy wymiotne, ale nie miałam nawet co zwracać.
Usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi od domu, więc szybko wstałam z łóżka i zeszłam na dół zapalając światło.
- Już jesteście? - spytałam kiedy zauważyłam jak Louis prowadzi Harr'ego pod ręką.
- Tak się chłopaczek ucieszył, że Justin zaśpiewał nową piosenkę, że nawet nie jestem w stanie powiedzieć ile świństwa w siebie wlał.
Kiwnęłam głową w geście zrozumienie i szybko mu pomogłam.
- Przepraszam, ale kierowca czeka, a Liam musi jak najszybciej jechać do domu, bo obiecał coś fanom, poradzisz sobie? - spytał.
- Jasne, jedź - uśmiechnęłam się, łapiąc Styles'a pod ręką.
- Do zobaczenia później, śpij dobrze - pożegnał się całując mnie w czoło i szybko wybiegł z domu, zatrzaskując je.
- Co ty ze sobą zrobiłeś, Harry? - szepnęłam do siebie, jednak zbyt głośno, że on zdołał to usłyszeć.
- Co ja ze sobą robię? To ty zrobiłaś z moim chłopakiem, że zaczął się tak tobą przejmować - oznajmił i szybko się podniósł, patrząc na mnie.
Jego wzrok był przepełniony złością.
- To Twoja wina! - wykrzyczał i zaczął się do mnie zbliżać, a ja oddalać, aż w końcu natrafiłam na zimną ścianę.
- Harry, jesteś pijany..
- To twoja pieprzona wina, że Loui coraz bardziej się ode mnie oddala.
- To nie moja wina Harry, to wszystko ta umowa.
- Nie kłam, suko. - powiedział i zamachnął się mocno uderzając mnie otwartą dłonią w policzek.
Szybko złapałam się na policzek, a z moich oczu poleciały łzy.
- Za każdym razem kiedy On tutaj jest, patrzysz się na niego, jakbyś chciała się na niego rzucić i robić z nim rzeczy o których mi się nie śniło. - rzekł. - Wkurwiasz mnie tym, dziwko.
Powtórzył swoje działania, a łzy coraz bardziej się nasilały.
- Ja.. ja nie chcę, aby między wami się coś zmieniało - wytłumaczyłam się przez łzy.
- Widzę z jakim pożądaniem na niego patrzysz, jak patrzysz tak samo na mnie. Kto będzie następny? Rzucisz się na Justina czy może zaczniesz się dawać na lewo i prawo, żeby zarobić na przeprowadzkę z tego miejsca? - łzy ciekły z moich oczu, ale on nie robił z tego nic. - Myślisz, że pozwolę Ci odejść? - zakpił, śmiejąc mi się prosto w twarz, a ja od razu poczułam odór alkoholu.
To cholernie bolało. Jego słowa były jak nóż w plecy, mimo że byłam przyzwyczajona do krytyki. Mówił do mnie tak, jakbym była jebaną rozrywką.
Bez szacunku.
Bez uczuć.







dgbfehgiotrjhiojtyiojhiytjh 
a więc tutaj ja czyli nancy. kocham Was wiecie?
te komentarze pod pierwszym rozdziałem przywołały uśmiech na mojej i ronnie twarzy.
jesteśmy dumne, że nasz pomysł się komuś spodobał dlatego też z wielkim uśmiechem 
dodaję dzisiaj kolejny rozdział! kto wie, może jeśli znowu znajdziemy tyle komentarzy, rozdział
pojawi się już w środę? 


lots of love xx




cast ♦ trailer you
                                jeśli chcesz być informowany

11 komentarzy:

  1. Nie, nie, nie, nie, nie! Harry, suko! Jak mogłeś? Moja kochana, ulubiona (tak, już po pierwszym chapie), biedna Viv! Jesteś okropny.
    Za to Lou jest mega słodki. Mój misiaczek-pysiaczek.
    Jus i Rose..fajnie ich ukazałyście w tym rozdziale, ale nadal nie jestem przekonana co do Rose. Sorry not sorry.
    Zważając na to, że jestem horanator to dajcie więcej Najala, a fanfiction będzie jeszcze cudowniejsze!
    Ale ogólnie rozdział fajny. I wszystko mi się podoba. Tylko za szybko się skończył :c
    No nic, weny życzę i czekam na kolejny.
    A Harry ma kopa w ryj za to co zrobił, o.
    xoxo
    @cuteharreh

    OdpowiedzUsuń
  2. BOŻE, MOJE MYŚLI HDSJKHDASKJDHASJKDH
    Rozdział cudowny.
    Rozumiem Rose, również męczyłoby mnie to, gdybym miała sławnego brata i to ja musiałabym być tą drugą, bez większego talentu. Chociaż teraz ujrzałam jej "drugą" stronę. Tą kochającą Justin'a i wspierającą go za każdą cenę.

    Co do Viv... Biedna dziewczyna, naprawdę jej współczuję chociaż to tylko fikcyjne opowiadanie. To jak Harry się zachował nie było w porządku, ogółem ciągle jest dla niej taki okrutny czego nie potrafię zrozumieć.

    Tak jak myślałam, zaskoczyłyście mnie totalnie tym rozdziałem, nie mogę się doczekać kolejnego. :)

    Gdybyście chciały coś przeczytać to zapraszam na moje opowiadanie o Niall'u, może się spodoba >> http://trust-your-feelings.blogspot.com/

    Weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku, niesamowity rozdział :) Akcja bardzo rozwinięta, no i czekam już na kolejny rozdział xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteście świetne! Już wiem, że będę z wami do końca, więc macie we mnie wiernego czytelnika, dziewczyny :) Kocham was za to opowiadanie. Dzięki wam naszło mnie na napisanie nowego <3

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest świetne ! Jedno z lepszych jakie czytam !

    OdpowiedzUsuń
  6. HNIJASHUIWYDEJNSIWJYEYGDJKSNXICOUY
    CUDO! *_________________________________________________*
    Biedna Viv ;c Harry kutas ;c Słodki Lou *____* Kochający się Jus i Rose, zarywający do Rose Zayn *_____* dzisas, już umarłam? :O
    Jak ja wytrzymam do środy ;c ;c ;c

    OdpowiedzUsuń
  7. Nawet nie wiecie jak się ucieszyłam, że pojawił się nowy rozdział. A co do samego rozdziału, to co tu dużo pisać- rewelacja. Wiem, że opowiadanie dopiero się zaczyna, ale już jest jednym z moich ulubionych. Z niecierpliwością czekam na nn.

    @meowlukes xoxo

    the-janoskians-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Szczerze ?
    Mimo, że wiem, że to tylko opowiadanie mam ochotę wyjebać za to co zrobił Harremu....
    hahahaha



    Jak wy to robicie, że są ledwo dwa rozdziały a one są takie doskonałe, ze już uzależniłam się od niego i jest moim ulubionym???????????????

    OdpowiedzUsuń
  9. Poleciłaś swojego bloga, więc mówię "A co wejdę!" No i w sumie nie żaluję, bo blog jest naprawdę świetny! Ogólnie ten szablon jest trochę niedopracowany, ale to mi akurat nie przeszkadza. Bohaterów naprawdę świetnie opisałyście, a rozdziały są dopracowane nie licząc kilku małych błędów :) Chciałabym byc informowana @ontariosman pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wytrzymam do kolejnego rozdziału! Muszę wiedzieć co będzie dalej! :D Fajnie by było gdyby Louis zdradził Hazze, albo coś takiego.. Nie spodziewałam się, że Harry uderzy Viv. Akcja jest i muszę wiedzieć co będzie dalej! :))Zayn widać, że chcę poderwać Rose, ale on mi jakoś do niej nie pasuje, no nie wiem może to tylko moje zdanie.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział!
    @blackstarPL | immaculate-as-air.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń