Data: 1 września 2013r.
Miejsce: Wielka Brytania, Londyn
*Rose*
Justin swoim ciemnym samochodem wjechał na prywatną posesje i zgasił silnik.
- Znowu masz te jedne ze swoich cichych dni? - zapytał mnie po tym jak po urodzinach Liam'a nie wymieniłam z nim ani słowa.
- Widocznie mam powód - odpowiedziałam odwrócona do szyby samochodu.
- Za co znowu jesteś zła? - spytał lekko poddenerwowany.
- Domyśl sie, podobno jesteś mądry - odpowiedziałam.
- Masz okres?
- Odpierdol się ode mnie. - wysiadłam samochodu, kiedy mój brat zatrzymał samochód.
- Rose - również wysiadł z pojazdu i szybko do mnie podszedł.- Przestań się dąsać. Sama nawarzyłaś sobie tego piwa, to teraz musisz go wypić.
Otworzył przede mną drzwi i weszliśmy do wysokiego budynku.
Nie miałam pojęcia gdzie idziemy, więc w ciszy kierowałam się za nim.
Wsiedliśmy do windy i jechaliśmy dłuższą chwilę po czym wyszliśmy na 4 piętrze. Wielkie mahoniowe drzwi, które otworzyła wysoka blondyna z wielkim uśmiechem.
Wyczuwałam, że ten uśmiech zarezerwowany był dla Justin'a i po prostu chciała go poderwać, ale z nim było po prostu od jakiegoś czasu, coś nie tak.
Zachowywał się inaczej, a ja nie wiedziałam dlaczego.
Po chwili zza rogu wyłoniła się cała piątka chłopaków, którzy entuzjastycznie zareagowali na nasz widok.
Podeszli do nas i z każdym przywitałam się uściskiem.
O dziwo, Zayn nie zatrzymał się przy mnie na dłużej, jak to miał w zwyczaju. Ludzie z ekipy którzy nie wiedzieli o naszej umowie, dziwili się kiedy ograniczyliśmy się tylko do uścisku.
Był w złym humorze, co mu sie często nie zdarzało i zaintrygowało mnie to.
- Zabieramy się do pracy, mamy dużo do zrobienia - pospieszył wszystkich Niall, który jak zwykle był najbardziej podekscytowany z całej grupy.
Usiadłam na kanapie po drugiej stronie szyby, razem z ekipą i wyciągnęłam telefon z torebki, nie mając ochoty słuchać ani mojego brata ani piątki chłopaków, tylko robiłam wszystko i nic przeglądając internet.
*Vivien*
Gotowałam obiad, kiedy zadzwonił telefon.
Jak poparzona podbiegłam do niego prawie przewracając się o własne nogi.
- Halo - podniosłam słuchawkę i wróciłam do kuchni.
- Przywiozłabyś nam coś do jedzenia. Potrzebujemy porcji energii. - głos Harr'ego, który ta bardzo mnie wkurzał.
- Dobrze. Przywiozę - rzuciłam i zamieszałam sos łyżką. - Będę za pół godziny.
Harry bez słowa sie rozłączył bez słowa dziękuje czy jakiegokolwiek pożegnania co nie było już dla mnie dziwne czy niemile. To właśnie był Harry. Nieznośny i zapatrzony jedynie w swoje potrzeby i swoją osobę.
Westchnąłem i kontynuowałam gotowanie posiłku. Kiedy wszystko było gotowe, spakowałam do jednego koszyka komplet talerzy i sztućcy, a oprócz tego w jedna większa miskę spakowałam spaghetti i przykryłam je złotkiem.
Oprócz tego dorzuciłam jeszcze kilka jabłek i każdemu po puszce coli z lodówki po czym wzięłam klucze do jednego z aut Styles'a, którym pozwalał mi jeździć właśnie w takich potrzebach i już po chwili byłam na jednej z głównych dróg w Londynie.
Zatrzymałam się przed bramą do studia i po krótkiej wymianie słów z ochroniarzem, wyjechałam na posesję.
Wyszłam z samochodu i weszłam do budynku. Na czwartym mnie ta sama recepcjonistka co zwykle z wielkim sztucznym uśmiechem, który wymusiła z siebie. Jak zwykle różowa szminka, którą najwidoczniej nie umiała się malować.
Skierowałam sie do studia, gdzie byli chłopacy i otworzyłam drzwi.
W pomieszczeniu znajdował się Matt - producent muzyczny. W okół nie było nikogo innego, a jedyny dźwięk, który zaczarowywał moje uszy to jego głos, którego dostrzegłam za grubą szybą,
Był tak czysty i delikatny, że nikt nie mógł go zastąpić. Wciąż nie mogłam zrozumieć tego co było między nami, ale wiedziałam jedno, ten chłopak działał na mnie lepiej niż ktokolwiek inny. Sprawiał, że czułam się wyjątkowa, tak jak nie mogłam się czuć przez kilka ostatnich lat.
Po moich policzkach z niewiadomego powodu zaczęły spływać łzy, które przysłaniały mi widoczność.
Szybko odwróciłam się na pięcie i ruszyłam ku wejściu przecierając oczy, kiedy nagle na kogoś wpadłam.
- Przepraszam.. - szepnęłam.
Ktoś mocno chwycił mnie za ramię i ścisnął.
- Zakochałaś się to teraz cierp. - wycedził przez zaciśnięte zęby Harry. - Przecież ból sprawia ci przyjemność. - zaśmiał się i puścił mnie.
Wypadłam na korytarz potykając się o własne nogi.
Biegłam w stronę windy, słyszałam jak Rose mnie woła, jak ktoś za mną biegnie, ale szybko zamknęłam się w szczelnej kabinie windy i ruszyłam w dół, w poszukiwaniu miejsca dla siebie.
Kiedy winda zatrzymała się na parterze, pobiegłam wzdłuż korytarza i usiadłam w kącie, wiedząc że tutaj mnie nikt nie znajdzie.
Jak on mógł się dowiedzieć, przecież byliśmy ostrożni. Przecież nie chciałam do tego dopuścić, bo wiedziałam, że to się tak skończy. Bałam się tego człowieka bardziej niż kogokolwiek innego na tym świecie. Bałam się, że to wykorzysta, że będzie mnie tak prześladował, a nie mogłam na to pozwolić. Mogłam teraz wszystko stracić, dosłownie. Bo nie byłam ostrożna. Bo byłam głupio zakochana i myślałam, że ujdzie mi to na sucho.
Byłam idiotką.
- Vivien.. - usłyszałam nad swoją głową męski głos, przez co przestraszona podskoczyłam na miejscu i uniosłam głowę ku górze.
- Justin - z moich ust wydobył się szept, który mnie przeraził.
- Co się stało? Dlaczego tak uciekłaś? - powiedział i przykucnął na przeciwko mnie łapiąc mnie za ręce.
- Zostawiłam zupę na gazie. - szybko wymyśliłam jakieś kłamstwo i lekko się do niego uśmiechnęłam.
Nie mogłam pokazać mu, że płakałam czy też to, że Harry sprawił mi ból nie tylko psychiczny, ale też fizyczny.
Ramię za które złapał mnie chwilę temu piekło niesamowicie i doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że znajdę na nim dzisiaj wieczorem parę siniaków.
- Sweet heart.. - zaczął. - Wiem, że nie o to chodzi.
- Właśnie o to chodzi, Justin. Muszę już iść - chciałam wstać, ale on mi na to nie pozwolił, bo trzymając mnie za rękę, uniemożliwił mi tą czynność.
- On Cię znowu dotknął, zranił Cię? - zaczął mnie dopytywać.
- Nie, Justin.. - tylko tyle byłam w stanie wyszeptać przez łzy, które pojawiły się w moich oczach.
- Opowiedz mi, proszę.. - jego ton głosu w żadnym stopniu nie przypominał tego z wywiadów czy koncertów.
Był przepełniony bólem i troską. Był jak dobry przyjaciel, a ja nawet nie byłam pewna czy mogłam mu zaufać. Przecież był dla mnie jak obcy człowiek. Do tego był gwiazdą. Mógł to wykorzystać.
Wzięłam głęboki oddech i zamknęłam na chwilę oczy, po czym je otworzyłam.
Przybliżyłam się do Justin'a, wpatrując w jego czekoladowe oczy. Nie wiedziałam co zrobić, może spanikowałam, ale po chwili poczułam jego usta na swoich.
Tak pocałowałam go, by przestał gadać. By przestał zadawać pytania i po to by po chwili uciec.
Jak sądziłam jego nogi zmiękły i nie był w stanie nic zrobić, a ja w szybkim tempie opuściłam budynek, idąc na nogach, gdziekolwiek. Jak najdalej.
*Rose*
Siedziałam na kanapie, wyczytując w internecie głupoty na mój temat, jak to bardzo jestem zła spotykając się z ich idolem, jak głupia jestem nie doceniając tego, ile zrobił Justin, bla bla bla.
Zablokowałam swojego iPhone'a i zauważyłam, że za szybą znajduje się tylko Harry, Louis, Liam i Niall. Zabrakło Zayn'a.
Nie traciłam czasu, tylko ruszyłam z miejsca i wyszłam na korytarz, w poszukiwaniu swojego 'chłopaka'.
Weszłam do męskiej, przestronnej łazienki, gdzie Zayn stał przed lustrem.
Bingo.
- Zdajesz sobie sprawę, że to męska łazienka? - spytał, kiedy przekroczyłam próg drzwi.
- Zdajesz sobie sprawę, że zachowujesz się jak kobieta w ciąży? - odbiłam piłeczkę, opierając się o ścianę i spojrzałam na jego odbicie w lusterku.
- Gdybym miał humor to już dawno bym cię tutaj przeleciał. - rzucił, wycierając dłonie o purpurowy ręcznik.
- O co ci chodzi? - spojrzałam w jego oczy, które wpatrzone były w moje, jedyne co nas dzieliło to to lustro na które oboje się patrzeliśmy.
- Odpuść. - szepnął.
Naprawdę go nie rozumiałam, raz wszystko było dobrze i żartował sobie ze mnie, a raz nie poznawałam go i jego wielkiego ego.
- Nie - odpowiedziałam szybko, a on wciąż się we mnie wpatrywał.
- Nigdy Ci nie zależało - powiedział zgodnie z prawdą.
- Nadal mi nie zależy..
- To co tu robisz? - spytał mnie, a ja właśnie zostałam złapana na kłamstwie.
Ten chłopak mnie przejrzał, kiedy ja sama nie znalazłam jeszcze odpowiedzi na pytanie.
Damn it.
- Co się stało? - spytałam, chcąc mu pomóc.
- Nie ważne - oznajmił szybko i chciał wyjść, ale to ja mu na to nie pozwoliłam.
- Zayn, kochanie przecież jesteśmy razem a ja chcę ci pomóc. - powiedziałam.
- Serio Rose? Serio ?! Zbiera ci się na żarty w takich momentach? - odsunął się ode mnie i wyszedł.
Jak ten człowiek mnie denerwuje!
Poprawiłam włosy i wyszłam na korytarz kierując się w stronę studia. Miałam nadzieję, że mój brat już skończył i będziemy mogli stąd jechać.
Jednak kiedy doszłam do studia, nie ujrzałam tam mojego brata tylko Malik'a, który już nagrywał swoją część kawałka.
- Gdzie jest mój brat? - spytałam Harry'ego, siedzącego na moim poprzednim miejscu.
- Nie wiem, nie wrócił jeszcze, a ma do nagrania jeszcze kilka wersów - wyjaśnił mi, a ja tylko wywróciłam oczami.
- Super - skomentowałam i wyszłam ze studia, czując jak Zayn odprowadza mnie wzrokiem, a w moich uszach pozostał dźwięk jego mocnego głosu.
Data: 2 września 2013r.
Miejsce: Wielka Brytania, Londyn
*Vivien*
Skierowałam się do łazienki, po czym szybko wskoczyłam pod prysznic. Nuciłam jakąś piosenkę, która utkwiła mi w pamięci i namydliłam ciało.
- Vivien! - usłyszałam głos Harr'ego pod drzwiami.
Opukałam się zimną wodą i owinęłam ręcznikiem, po czym wyszłam z pomieszczenia.
- Mówiłem ci, żebyś nikogo nie zapraszała do MOJEGO domu - powiedział naciskając na ostatnie słowa.
Nie rozumiałam o co mu chodzi, więc podążyłam za nim w stronę salonu.
Zamarłam, kiedy blondyn o dłuższych włosach uniósł na mnie swój niebieski wzrok.
- Witaj, Vivien - uśmiechnął się szarmancko.
- Co ty tutaj robisz? - spytałam oschle, nie mogąc zrozumieć po co przyjeżdżał taki kawał drogi. Czyżby w celu zrujnowania mi tego, co udało mi się zyskać przez ten okres czasu?
- Zabieram Cię do domu, moja siostrzyczko - uśmiech nie znikał z jego twarzy.
- Nigdzie z Tobą nie jadę - byłam pewna swoich przekonań, ale na jego twarzy malowała się wygrana. Jak zawsze pewny siebie.
- Jeśli chcecie rozmawiać nie róbcie tego w moim domu. Za chwile będę miał gości.
Harry zawsze doskonale wiedział kiedy dodać swoje trzy grosze.
- Chodź, zapraszam na obiad - rzekł blondyn.
- Nie. Nie mogę.
- Bratu odmówisz? - spytał mnie, przez co poczułam większe obrzydzenie, kiedy nazwał się moim bratem.
- Idźcie w cholerę, obydwaj - Harry się zdenerwował.
- Miałam wam zrobić zapiekankę - wytłumaczyłam się patrząc na niego litościwie.
- Zamówimy pizze, Niall się ucieszy. - na wspomnienie jego imienia poczułam dziwne ciepło na sercu.
Wiedziałam, że Styles powiedział to by zrobić mi przykrość.
Nie chciałam widzieć się Horan'em i spotykać się z Jorge. Ale musiałam wybrać.
- Daj mi chwile - machnęłam dłonią wpadłam do pokoju.
Założyłam na siebie jakieś ciuchy i wysuszyłam włosy.
- Masz godzinę - rzuciłam do swojego brata kiedy wychodziliśmy z domu.
*Rose*
Spacerowałam ze swoim 'chłopakiem' jedną z główniejszych ulic w Londynie, gdzie na pewno pojawiają się fotoreporterzy. Trzymałam Zayn'a za rękę i uśmiechałam się szeroko mimo, że mój humor był całkiem odwrotny.
Ludzie pytali o naszą miłość, a ja tuliłam się do jego klatki piersiowej, chowając w nią swoją twarz.
- Pójdziemy coś wypić? Chcę porozmawiać - zaproponowałam, co wyszło by mi i jemu na lepsze.
Poza tym musiałam go w końcu spytać o jego zły humor kilka dni temu.
Szybkim krokiem ruszyliśmy do pobliskiej kawiarni i usiedliśmy przy wolnym stoliku, w kącie pomieszczenia.
Zapach kawy unosił się w powietrzu, prosząc o chwilę uwagi.
Malik wybrał zwykłe czarne mocne espresso, a ja postawiłam na zwykłą herbatę owocową, posłodzoną dwoma łyżeczkami cukru trzcinowego.
- Więc.. co jest? - upiłam łyk.
- Bo? - uniósł brwi i spojrzał na mnie.
- Jesteś taki dziwny. Nieobecny. Jesteś przy mnie ciałem, ale nie duchem, Zayn. - chciałam chwycić go za dłoń, ale on ją odsunął.
Spojrzałam na niego błagalnie, ale on miał spuszczony wzrok.
- Zayn, co się dzieje? Nie mam tak zimnego serca, jak może się wydawać - powiedziałam do niego tonem, jakim jeszcze wcześniej się do niego nie odzywałam.
- A właśnie tak się zachowujesz.. - skomentował tak samo chamsko, jak mówił o wszystkim przez ostatnie kilka dni.
Wywróciłam oczami i chciałam wstać, ale on mnie złapał za rękę.
- Nie, przepraszam. Nie odchodź - poprosił, przez co chwilę na niego spojrzałam i usiadłam z powrotem.
- Albo ze mną pogadasz, albo po prostu idę. Nie chcę siedzieć ci na głowie i zabierać twój cenny czas. - podparłam się na dłoni i spojrzałam w jego czekoladowe oczy. - Nie chcę trzymać cię na siłę. Tutaj ze mną.. Przecież wiesz, że możemy skończyć to od tak.
- Rose, to nie tak. - chwycił moją dłoń, a ja się wzdrygnęłam kiedy poczułam jego ciepłą dłoń na swojej. - Po prostu.. - wziął oddech, jakby szukając odpowiedzi, którą dokładnie znał.
Wydawało mi się przez moment, że Malik coś przede mną ukrywa. Lecz po chwili doszłam do wniosku, że nie. Szuka po prostu słów by wyjaśnić swoje zachowanie.
- W ostatnich dniach wszystko sie komplikuje. Mamy trasę, kawałek do nagrania, nasz związek do pokazania, kiedy tak naprawdę powinienem być z moja rodzina. Miałem do nich jechać, ale Paul wymyślił mi kolejne obowiązki. Jestem zły, bo to miała być niespodzianka. Miałem im kupić dom, chciałem im tak za wszystko podziękować, a to wszystko teraz poszło sie jebać - wyjaśnił mi.
- Zayn, nie jestem tutaj żeby ci przeszkadzać, a przeciwnie. Wymyślimy coś - pocieszyłam go, łagodząc jego dłoń którą cofnął.
- Z Paul'em sie nie da.
- Pomogę ci.
- Nie chcę zabierać ci czasu.
- Możemy zacząć zrobić to nawet teraz. Chodź. - wstałam od stołu.
- Ale co?
- Załatwimy to. Wszystko.
To dziwne. Ale bardzo chciałam mu pomóc i wiedziałam, że jestem do tego zdolna. Wcale nie zmienił się mój pogląd na tego chłopaka, ale było mu smutno kiedy widziałam, że On cierpi. Nienawidziłam oglądania bólu kogoś innego.
*Vivien*
- Nie wrócę z Tobą do Hiszpanii - podkreśliłam jasno, pijąc swoją słodką herbatę, a może raczej bawiąc się łyżeczką, żeby tylko nie patrzeć na mojego brata.
- Musisz - jego nakaz spowodował, że szybko na niego spojrzałam.
- Nic nie muszę, na pewno nie z Tobą - warknęłam cicho, aby ludzie dookoła nie byli zainteresowani naszą konwersacją.
- Vivien..
- Kim do cholery jesteś by zjawiać się tak nagle w moim życiu i rozkazywać mi wszystko co mam robić? - zacisnęłam szczękę ze złości I mocniej ścisnęłam łyżeczkę w dłoni. - Mi jest tu dobrze. I na pewno lepiej niż wszędzie indziej. Bo nie ma tu ciebie. - syknęłam.
- Viv.. Słuchaj mnie uważnie, bo nie będę się powtarzać. Dość tego ukrywania. Dość ukrywania tego kim nie jesteś. Ta cała sława, gwiazdki wokół ciebie. To nie jest twoje życie i doskonale widzę, że jesteś w nim zagubiona. Chcę ci pomóc, a nie odbierać ci świat, którego nie znasz, kochaniutka.
- Świat którego nie znam to świat w którym jesteś ty! Papierosy, alkohol, narkotyki i imprezy. Wiodę tutaj spokojnie życie i żyję. Oddycham mam się dobrze, nie choruję o co ci jeszcze chodzi?
- O to, że jesteś moją siostrą i dla twojego dobra nie pozwolę Ci tu dłużej zostać.
- Skąd możesz wiedzieć co jest dla mnie dobre, a co nie? Nie znasz mnie! - naskoczyłam na niego.
- A co, może Harry zna Cię lepiej? - zaśmiał się ironicznie. - Ach, bo on jest taki cudowny. Chcesz tu zostać dla jego kasy czy dla jego sławy? - nie wytrzymałam i walnęłam go z otwartej dłoni w policzek.
- Skończ. - skomentowałam i wybiegłam z lokalu, gdzie za dużo ludzi nas obserwowało.
Szłam prosto przed siebie potykając się o własne nogi. Nie widziałam przed sobą nic oprócz mokrych łez, które przysłaniały mi widok.
Dlaczego płakałam?
Byłam zbyt słaba? Byłam w zbyt popieprzonym świecie by się odnaleźć? Bałam się?
Znalazłam jakąś pustą ławkę i przysiadłam na niej, biorąc głęboki oddech.
- Vivien?- usłyszałam jak ktoś mówi moje imię.
- Zostaw mnie! - krzyknęłam.
Doskonale wiedziałam, że to Niall. Dlatego jeszcze bardziej byłam zdziwiona, kiedy chłopak usiadł obok mnie. Nie odzywał się do mnie przez kilka ostatnich dni, a ja wciąż szukałam jakiejś racjonalnej odpowiedzi na to, dlaczego to robi.
- Nie lubię patrzeć, kiedy taka piękna dziewczyna płacze - skomentował, a ja położyłam głowę na jego ramieniu.
- Wrócił mój brat - powiedziałam prosto z mostu.
- Cóż, skoro doprowadził Cię do takiego stanu, to chyba nie może nazywać się Twoim bratem.
- Ale nim jest. - pociągnęłam nosem, kiedy ten wyciągnął z kieszeni chusteczki i mi je wręczył.
- Palant, osioł.. Mogę wymieniać dalej kim jest ten człowiek. Ale na pewno nie jest twoim bratem, Viv.
- Niall.. - uniosłam głowę i spojrzałam na niego. - Przecież.. Przecież.. Dlaczego to robisz?
- Co? - spytał się.
- Przecież mnie nienawidzisz. Przecież miałeś mnie gdzieś a teraz.. Teraz jest jakoś inaczej.
- Nikt nie powiedział, że mi nie zależy - powiedział, nie tracąc ze mną kontaktu wzrokowego.
- Nie, Niall - wstałam pospiesznie z ławki. - Nie tak ma być.
- Nie zaprzeczyłaś.. - byłam zdezorientowana.
- Co? - dopytywałam się o wyjaśnienia, co chciał przez to powiedzieć.
- Nie zaprzeczyłaś, że Tobie nie zależy - powiedział, a ja odwróciłam wzrok, szukając czegoś w oddali.
- Muszę już iść. Harry na mnie czeka..
- Na mnie też. - wstał. - Pójdziemy razem.
- Muszę skoczyć od sklepu. - zaczęłam wymyślać jakieś kłamstwa na poczekaniu by ten po prostu znikł.
Starłam z twarzy łzy i spojrzałam na niego z odwagą. Z odwagą, której nie było, ale w którą wierzyłam.
- Pomogę ci. - powiedział.
Kurwa.. W co ja się wpakowałam.
- Nie, Niall - powiedziałam prosto w twarz, nawet jeśli miało go to zranić jeszcze bardziej. - Idź tam gdzie masz iść, ja idę tam gdzie ja mam iść i nie wchodzimy sobie w drogę - powiedziałam jasno i ruszyłam w drugą stronę.
Ten dzień nie mógł być jeszcze gorszy. Wszystko szło nie po mojej myśli, tylko dlatego, że mojemu bratu zachciało się przyjazdu do Londynu. Zawsze mogłam powiedzieć, że gorzej być nie mogło, a jednak.. przedstawiam wszystkim mój dzisiejszy dzień.
- Nie udawaj, że nie tęsknisz za nami! - usłyszałam krzyk blondyna. - Nie udawaj, że nie tęsknisz za moimi ustami!
Przerażona odwróciłam się w jego stronę.
- Nie udawaj, że ci nie zależy! - znowu krzyczał.
Echo jego głosu niosło się przez park, a ja oszołomiona stałam na środku i pragnęłam, aby ziemia się pode mną zapadła.
- Poczuj to. Twoje wargi na moich. - powiedział idąc w moją stronę, jednak jego głos był wystarczająco głośny by słyszeli go wszyscy ludzie wokoło. - Pamiętasz jak cię przytulałem. Pamiętasz zapach moich perfum? Pamiętasz bicie mojego serca, kiedy byłem przy tobie?
- Pamiętam, ale nie mogę wybaczyć tego, co było potem - szepnęłam przez łzy, które uniemożliwiły mi mówienie.
- Nie chcę, żebyś przeze mnie płakała tak jak przez tego idiotę - zbliżył się do mnie, a ludzie dookoła reagowali na nas, jakby zobaczyli kosmitów.
- Pocałuj mnie.. - poprosiłam, na co on nie czekał chwili dłużej tylko wykonał moją prośbę.
KOMENTUJCIE!
nawet jeden mały komentarz "super" mówi nam, ile osób to czyta i
czy pisać dalej historię Rose & Vivien.
mlkfrnhiugbrieungimtrpegmoiroegnriogm my Nivien feelings *_________* okej ogarnęłam się już. jak wam się podoba nowy rozdział, który jest chyba moim ulubionym, ale no cóż. takie jest życie! a w ogóle to ogarnął ktoś, że Vivien całowała się na początku rozdziału z Justin'em?
jeśli chcesz być informowany
CHCIAŁYŚMY WAS JESZCZE ZAPROSIĆ NA NASZE NOWE
OPOWIADANIE will-always-want-you
MAMY NADZIEJĘ, ŻE SIĘ WAM TAM SAMO SPODOBA :)
Ile razy mówiłam ze to opowiadanie jest świetne? Chyba za mało wiec jeszcze raz Wam uświadamiam ze jestem po prostu zakochana!
OdpowiedzUsuńTyle sie w tym rozdziale wydarzyło, od czego by tu zacząć... Jivien kiss? Boze doprowadzacie mnie do szaleństwa, przecież ona ma być z Niallem tak idealnie do siebie pasują <3 Ta scena w parku mnie rozczulila i prawie zapomniałam jakim palantem jest Harry. Jego to nienawidzę tak samo jak brata Viv (tak, szybko oceniam ludzi haha).
Co do Rose o Zayna... W końcu ona coś do niego poczuje, już zmienia zdanie chociaż boi sie przyznać. Ahh zapomniałam dodać ze wyimaginowany związek Vivian i Harry'ego sprawił ze jeszcze bardziej gnojka nie znoszę.
Jak widzicie jestem mega zakochana w waszym opowiadaniu, oby tak dalej bo czyta sie świetnie i błędy są znikome :)
Weny życzę <3
Super asdfghjklmn *,*
OdpowiedzUsuńSuper hhshfshjduhs *.*
OdpowiedzUsuńjezu cudowny! *.*
OdpowiedzUsuńcudowny jeju <3
OdpowiedzUsuńcudowny :**
OdpowiedzUsuńświetny, zawsze, gdy widzę, że dodałyście rozdział od razu mam uśmiech na twarzy. nawet nie wiecie, jak cudownie piszcie. czekam z niecierpliwością na nn.
OdpowiedzUsuń@meowlukes
nkfoakhfioahfiohanhf
OdpowiedzUsuńcudowny ♥
A ta końcówka! Boska!
nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!
@BananaaaGirl
OMG !
OdpowiedzUsuńVIALL ♥
CXJKCHJDKFHDSKLDXMCNV
MATKO MATKO MATKO ZOSE TEŻ:)
KOCHAM TEGO BLOGA KOCHAM WAS ZA TO ŻE PISZECIE TO OPOWIADANIE I KOCHAM NAWET KAŻDEGO CZYTELNIKA TEGO BLOGA ZA TO, ZE DZIĘKI NIEMU MACIE MOTYWACJE DO PISANIA TEGO OPOWIADANIA ..
TAK WIEM TO DZIWNE NIE OCENIAJCIE :)
TAK WIEC...
O MATKO !
NIE MOGĘ NAWET NORMALNIE SKOMENTOWAĆ TEGO BLOGA BEZ TAKICH EMOCJI xD
KOCHAM GO !
po za tym czuje się trochę źle o zazwyczaj jak komentowałam tego bloga to byłam w pierwszej trójce a teraz jestem 10 ..
PRZEPRASZAM :(
gfshsgsusgsvs
OdpowiedzUsuńsuper.
Świetne :D
OdpowiedzUsuńAsdfghjklatmthodchyajmj *-* ja chce więcej!
OdpowiedzUsuńnie wiem jak wyrazić w komentarzu moje emocje po przeczytaniu tego <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział oby tak dalej! :) xx @PollKlaudia
OdpowiedzUsuńWow świetny :D czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuń@Liam_my_angel15
Wowo *-*
OdpowiedzUsuńMam do Ciebie pytanie: jak na blogu zrobić to co ty masz u góry, te dziewczyny ?
Proszę odpowiedz, to dla mnie ważne.
Tt: @izzzzy_rel pisz :)
świetny rozdział!! Czekam na next :D
OdpowiedzUsuńps. jak nazywa się w rzeczywistości Vivien?
Świetny :D
OdpowiedzUsuńps. jak nazywa się vivien?
Chce nowy !
OdpowiedzUsuń@NinjaForChris
To jest niesamowite, że podczas czytania, odczuwam takie dziwne uczucie :D Nie do opisania :) nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. To MAGIA JAKAŚ <3 Świetnie piszecie! //@Daria_Kinga
OdpowiedzUsuń