Data: 20 sierpień 2013r
Miejsce: Londyn, Klub Rivers
*Vivien*
Głośna muzyka, spocone ciała, które się o mnie ocierały i drinki, które bardzo szybko zaczęły działać. To wszystko trwało dosłownie kilkanaście minut. Kilka tańców, przerwa i drink z Rose, która też była już w stanie nie ważkości.
- Zatańczycie? - obok nas pojawiło się dwóch mężczyzn, którzy wyciągnęli dłonie w naszym kierunku.
- My nie tańczymy. My twerkujemy. - zaśmiała się Rose.
Ruszyła na środek parkietu razem z nieznajomym, a ja usiadłam przy barze, nie prosząc o nic więcej, do czasu aż nie dosiadł się do mnie starszy mężczyzna.
- Może drinka? - zaproponował, kiedy mi już kręciło się w głowie.
- Nie, dziękuje - odpowiedziałam i oparłam się o blat.
- A może jednak? - zaczął dotykać mojego uda, a jego ton głosu od razu zmienił barwę. Spojrzałam na niego, co podnieciło go jeszcze bardziej.
- A może jednak nie? - szepnęłam mu w usta, a on mocno ścisnął moje udo.
- A może zatańczymy? - szepnął mi do ucha, co sprawiło, że moje serce zaczęło wariować, ale to tylko przez nadmiar procentów w moim ciele. Pociągnęłam go za sobą na środek sali i od razu załapałam rytm, co było dla mnie dziwne, bo zwykle tańczyłam tylko w swoim pokoju do jednej z nut chłopaków, która wydobywała się z salonu. I do piosenek Pink Floyd, bo Harry był ich wielkim fanem, a ich muzykę mogłam słyszeć o każdej porze nocy i dnia.
Tańczyłam w rytm piosenki z jakimś nieznanym mężczyzną, ale czułam się nadzwyczaj dobrze. Jedynie co mi przeszkadzało to wysokie szpilki, który praktycznie już nie czułam.
Po chwili jednak zakręciło mi się w głowie, a ja stanęłam w miejscu.
- Ja muszę zaczerpnąć powietrza. - krzyknęłam w stronę mężczyzny z którym tańczyłam i wydostałam się na świeże powietrze, przez tłum ludzi, tańczących ze sobą.
Kiedy rześki wiaterek oplótł moją twarz, poczułam jak przytomnieje, a głowa zaczyna mnie boleć. W pobliżu klubu znajdował się jedynie park i kilka ciemnych uliczek. Stwierdziłam więc, że oświetlony park będzie najlepszym wyjściem z sytuacji.
Usiadłam na pobliskiej ławce, nie czując nóg, a głowa wirowała mi dookoła, a obok mnie szybko zajął miejsce mój towarzysz, którego imienia nawet nie znałam.
- Zimno Ci? - zauważył, że cała się trzęsą.
Kiwnęłam głową, próbując się ogrzać swoimi rękoma.
Myślałam, że podaruje mi swoją marynarkę. Zwykle tego można się spodziewać po chłopaku, który siedzi obok i martwi się o dziewczynę, ale nie on. On tylko przywarł do mnie bliżej i zaczął składać pocałunki na mojej szyi.
- Co robisz? - powiedziałam półszeptem, nie mając siły na nic innego.
- Rozgrzewam Cię - odpowiedział i pogłębił swoje pocałunku, przechodząc na mostek aż do linii biustu.
- P-przestań - powiedziałam trzęsąc się z zimna.
Chciałam go odepchnąć, ale nie miałam wystarczająco siły. Miałam siłę tylko na łzy, jakby to mi miało pomóc.
- Zostaw mnie. - mówiłam.
Nie miałam sił krzyczeć. Nie wiedziałam co ze mną jest nie tak.
Dotknął mojego uda przejeżdżając dłonią górę.
- Hej ty! - usłyszeliśmy kogoś głos.
- Nie teraz! Najpierw ja, później ty. - powiedział mężczyzna nie odrywając swoich brudnych łap od mojego ciała.
- Wolałbym najpierw ja. - powiedział ktoś i usłyszałam tylko dźwięk łamiącej się kości.
Za pewne był to nos, a osoba, która podeszła zrobiła krzywdę drugiemu.
Nie wiedziałam co mam robić. Po raz pierwszy byłam w takiej sytuacji, ale po raz kolejny czułam tylko bezsilność.
Miałam uciekać i ich zostawić? Nie, ktoś się za mną wstawił, musiałam poznać chociaż jego imię, czy wyraz jego twarzy.
Światło latarni błysnęło, a ja zobaczyłam jak mój towarzysz leży na ziemi.
- Nigdy więcej, rozumiesz? - blondyn nad nim powiedział groźnie i wyraźnie, co samą mną przeraziło.
Spojrzał na mnie i już teraz widziałam, kim jest.
Wyciągnął w moim kierunku dłoń, a ja mimo wahań przez głosy w mojej głowie, złapałam jego zimną rękę i szybko odeszłam z nim z miejsca wypadku.
Nie wiedziałam co robić. Moje myśli szalały, ledwo trzymałam się na nogach, a gdyby nie silna postawa blondyna, już dawno leżałabym na ziemi i pozostała tam do samego wschodu słońca.
*Rose*
Po kilku tańcach wróciłam do miejsca gdzie zostawiłam swoją znajoma, ale nie zastałam tam jej. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić i bezradnie usiadłam na wolnym miejscu.
Wyciągnęłam telefon przed siebie i oparłam się dłońmi o blat.
Zadzwonić od niego, czy nie? Może lepiej wysłać sms?
Weszłam w wiadomości i z łatwością wybrałam jego numer, lecz napisanie czegokolwiek zajęło mi dużo czasu jak i wysiłku.
"pzeprazam. ni posuchałm ci. jestym w riverss pzyjedzis po mmmmni?"
Napisałam i wysłałam, bez zastanowienia.Modliłam się tylko, żeby to odczytał, żeby był w stanie po mnie przyjechać. Nie miałam ochoty dłużej tutaj siedzieć. Odór alkoholu i innych używek trafiał do moich nozdrzy, czego już miałam dość.
Nie żałowałam, bo w końcu postawiłam się bratu, ale na pewno przegięłam z alkoholem.
Kilku facetów zwracało na mnie uwagę, kiedy czekałam cierpliwie na mojego brata, ale nie miałam siły, aby odwzajemniać ich uśmiechy, a tylko podparłam się o blat i przymykałam oczy ze zmęczenia. Chciałam spać, a zarazem byłam spragniona, ale mój portfel świecił pustkami, więc mogłam zapomnieć o zwykłej szklance wody, a żeby poprosić o zakupów któregoś z panów przede mną, musiałam się wysilić, a na to niestety brakowało mi siły.
- Hej, hej, Rose - usłyszałam nad sobą męski głos.
Otworzyłam oczy. Widocznie udało mi się zdrzemnąć na kilka minut, co całkowicie wyrwało mi się spod kontroli.
- Chodź, zabiorę Cię stąd - powiedział do mnie znajomy głos, ale nie mogłam rozpoznać jego barwy.
- Justin, gdzie jest Justin? - spytałam zmęczona.
- Chodź i nie marudź. Na pewno nie będzie na ciebie zły, w końcu skończył gorzej od ciebie. Ty przynajmniej napisałaś sms'a. - złapał mnie pod ramię i skierowaliśmy się na zewnątrz, gdzie chłodny wiatr szybko pobudził mnie do życia.
Otwarłam szerzej oczy i rozejrzałam się po miejscu w które się kierujemy, a później spojrzałam na osobę, z którą idę pod rękę.
- Zayn? - szybko od niego odskoczyłam, ale kolorowe drinki szybko uderzyły do mojej głowy i gdyby nie On po prostu upadłabym na ziemię.
- Spokojnie Rose. Niall gdzieś zaginął, a tylko ja byłem w stanie prowadzić i jak najszybciej po ciebie przyjechać. Chodź zawiozę cię w bezpieczne miejsce.
Spojrzałam na niego uważnie, czy aby na pewno nie żartuje po czym chwyciłam się za brzuch wypuszczając ze swoich ust falę śmierdzących wymiotów, które znalazły się na chodniku,
Od razu poczułam jak Zayn podtrzymuje mi włosy, kiedy ja nie wiedziałam co się dzieje. Pochylałam się delikatnie, kiedy z mojego żołądka nie wyszło już żadne świństwo.
- Czuję się fatalnie - skomentowałam i niemal opadłam na ziemie, ale Malik w miarę szybko złapał mnie w pasie i wziął mnie na ręce, łapiąc pod kolanami.
- Chodź tutaj - powiedział i szedł w stronę auta.
-Nie.. nie.. dlaczego mi pomagasz? - spytałam słabym tonem, oplatając dłonie wokół jego szyi.
- Bo się troszczę o innych - oznajmił, a ja poczułam przed sobą migawki aparatów. Schowałam swoją twarz w zagłębienie szyi Malik'a, ale to niczego nie ułatwiło.
- Już widzę te nagłówki. - wymruczałam.
Usłyszałam otwieranie samochodu, poczułam jak Zayn kładzie mnie na tylnych siedzeniach i jedyne co później słyszałam i widziałam to dźwięk odpalanego samochodu i Zayn'a, który starał się wycofać z parkingu.
Zasnęłam.
* Vivien*
Wbiegliśmy do stacji metra, wpadając do ostatniego już metra tego dnia. Blondyn pociągnął mnie za sobą, a ja omal nie zostałam przygnieciona przez niebezpieczne drzwi, ale w czasie zdążyłam się schować do środka.
Wpadłam na Niall'a i od razu uniosłam głowę do góry.
- Przypadek? Nie sądzę - skomentował, a ja cicho się zaśmiałam.
- Dziękuje - powiedziałam patrząc w jego oczy.
Po raz pierwszy miałam z nim tak bliski kontakt. Po raz pierwszy mogłam się przyjrzeć jego tęczówkom, jego pięknym niebieskim odcieniom.
- Nie ma za co - odpowiedział z uśmiechem.
- Gdyby nie ty...
- Gdyby nie moja kłótnia z przyjaciółką, wolałbym nie myśleć jak daleko ten facet mógł się posunąć.
- A więc pokłóciłeś się z przyjaciółką. - odsunęłam się od niego i usiadłam na wolnym miejscu.
Było ich tutaj sporo. Jedynie młoda kobieta siedziała na samym przodzie z rozłożoną gazetą - za pewne wracała z pracy i nie interesowało ją to, że jest tutaj Niall Horan.
- Czasami bywało gorzej. - skomentował usadawiając się na przeciwko mnie.
- Może mogłabym jakoś pomóc? - zagadnęłam zsuwając ze swoich nóg buty i siadając po turecku.
- Nie, to pewnie jeden z epizodów, gdzie dzisiaj się kłócimy, jutro się rzucamy sobie w ramiona, zresztą nie wiem, nieważne - odpowiedział.
- Ważne, skoro Ci na niej zależy - ciągnęłam dalej.
- Zależy, ale nie pod takim względem jakim ona myśli. Chcę, aby była moją przyjaciółką. Nie chcę jej stracić, a ona zaczęła trochę inaczej spoglądać na naszą znajomość - wytłumaczył.
- Rozumiem - w zasadzie nic nie rozumiałam, bo nigdy nie byłam w takiej sytuacji, ale patrząc na ból tego chłopaka, nie mogłam inaczej. Usiadłam obok niego i położyłam głowę na jego ramieniu.
- Skoro jej również na Tobie zależy, jako przyjacielu, zrozumie, a jeśli nie, musisz dać jej odejść, nie ważne jak trudne to będzie.
- Może po prostu nie jestem gotowy na związek, albo boję się, że ją stracę przez to co może się stać. Albo po prostu... jej nie kocham. - przekręcił głowę i spojrzał w moje oczy.
- Wiesz jaka jest najlepsza opcja? - podniosłam głowę. - Musisz z nią porozmawiać. Jeśli nie wiesz jak, to zrobić, spróbuj na mnie.
- No nie wiem.
- No dalej, tchórzu! - zaśmiałam się a On otworzył szerzej oczy. - Pomyśl sobie, że jestem twoją przyjaciółką i właśnie się ze mną spotkałeś. Jak Ona ma na imię?
- Amy. - powiedział.
- Więc. Jestem Amy. Spotkaliśmy się, bo chciałeś ze mną porozmawiać.
Poprawiłam się na miejscu.
- Cześć Niall. Co tam chciałeś? - uśmiechnęłam się wcielając w moją rolę.
Zaśmiał się cicho, ale po chwili spoważniał i spojrzał na mnie swoimi oczami.
Damn it, miał takie ładne spojrzenie.
- Amy.. - zawahał się chwile. - Ja nie umiem sobie odpowiedzieć na pytanie, czy coś do Ciebie czuję. Zawsze byłaś dla mnie jak siostra - ani na sekundę nie stracił ze mnie kontaktu wzrokowego. - Nie chcę Cię stracić, bo nadal kocham Cię jak siostrę..
- Jesteś tego pewien? - zapytałam, chcąc mu pomóc.
- Nie, nie wiem - odpowiedział zmieszany, wciąż na mnie patrząc.
Cisza.
Długa cisza.
Wystarczająco długa na tyle, aby stało się to niezręczne, aż w końcu.. jego usta przy moich ustach. Tak jak wyobrażałam sobie swój pierwszy pocałunek, tak Niall Horan spełnił moje marzenie. Wypełnił moje troski swoją namiętnością.
Jego wargi były miękkie, takie delikatne, przepełnione czymś czego nie byłam w stanie opisać.
Po chwili odsunął się ode mnie a ja otworzyłam oczy.
- Gdybyś tak zrobił, dałbyś jej nadzieję, Niall. - powiedziałam i spojrzałam przez szybę, gdzie wyraźnie było widać nasze odbicie i ciemną ścianę.
W odbiciu widziałam, że chłopak się na mnie patrzy. Widziałam dokładnie jak dotyka palcami swoich ust a później przenosi wzrok na moje odbicie i dostrzegłam jego wzrok.
Odwróciłam głowę w jego stronę i lekko się się uśmiechnęłam.
- Nie lubię dawać niepotrzebnej nadziei, czułbym się wtedy winny - odpowiedział, wciąż na mnie patrząc, a ja schyliłam wzrok.
Chyba na to za późno, blondynku.
- W takim razie nie możesz tego zrobić - oznajmiłam jak gdyby nigdy nic, chociaż w środku rozrywało mnie od środka.
Pamiętaj, grałaś tylko jego przyjaciółkę.
To było nic, ale jednak.. Smak jego ust jest taki inny. Jego spojrzenie jest takie kojące. To głupie, bo zwracam uwagi na takie szczegóły, a ledwo go znam, a jednak.. jednak tak wiele może się zmienić w ciągu kilku sekund.
Dosłownie kilku sekund.
- Chyba nie chcę - odpowiedział po chwili, co sprawiło, że na niego spojrzałam.
- Dlaczego? - dopytywałam się dalej.
- Bo poznałem już swoją odpowiedź.
- Że nic do niej nie czujesz? - zaczęłam bawić się swoimi palcami.
- Ona jest moją przyjaciółką, Vivien.
- Utwierdzasz siebie, czy mnie w tym przekonaniu? - spytałam, kiedy metro się zatrzymało.
- Tutaj wysiadamy. - powiedział.
- Dom Harr'ego jest jeszcze dalej. - rzuciłam, choć wcale nie chciałam tam wracać.
Doskonale pamiętałam, co zrobił ostatnim razem lokowaty kiedy był pod wpływem alkoholu.
- Chodź. - złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.
Wysiedliśmy znowu w biegu i tak samo szybko wbiegliśmy po schodach, wciąż trzymając się za ręce. Nie wiem co robiłam, ale widocznie on nie miał nic przeciwko, bo ani razu się nie sprzeciwił, tylko zwiększył uścisk dłoni, kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz, a ja poczułam na swojej skórze niemiły, zimny wiatr.
Niall nie odzywał się ani słowem, aż znaleźliśmy się pod wielkim białym domem przy jednej uliczce.
- To twój dom? - spytałam niepewnie.
- Chyba nie myślisz, że będziemy się włamywać do domu kogoś obcego o drugiej w nocy, prawda? - spytał. - Chociaż.. dzisiaj mamy noc pełną wrażeń - dodał, a ja się zaśmiałam.
Może aż za dużo wrażeń jak na jeden dzień.
Ani razu nie puścił mojej dłoni, nawet kiedy przekroczyliśmy próg mieszkania.
- Pewnie jest Ci zimno, przyniosę Ci koc - powiedział i wtedy nasze dłonie zostały rozłączone, a on pobiegł po krętych, białych schodach do góry, aż zniknął na korytarzu, zostawiając mnie samą.
Na początku przeraziło mnie to, że zostałam tutaj zupełnie sama, ale po chwili wzięłam głęboki oddech i odnalazłam w sobie odwagę.
Obok małego korytarza na którym stałam znajdowało się kręte przejście do jak mi się zdawało salonu, który w mgnieniu oka się rozświetlił, przez światła przejeżdżającego samochodu obok.
Skierowałam się tam i rozejrzałam po pomieszczeniu, które było ciemne, ale ja niestety nie miałam bladego pojęcia gdzie znajduje się włącznik.
Na parapecie okna znajdowało się kilka fotografii w którą stronę się skierowałam.
Zdjęcie chłopaków, jakiś starszych ludzi - za pewne rodzice i kilka innych zdjęć, które nie zbyt mnie interesowały. Jednak na jednym z nich znajdował się Niall z jakąś dziewczyną o długich kasztanowych włosach, która z wielkim uśmiechem przyglądała się chłopakowi.
- To Amy. - pomieszczenie się rozświetliło i usłyszałam głos Horan'a.
- Ładna - skomentowałam i odłożyłam fotografię na swoje miejsce, kiedy Niall w tym samym czasie założył mi coś na ramionach, a ja już z oddali wyczułam ten sam zapach perfum.
- Wiem, ma niesamowitą urodę i kilku chłopaków już to wykorzystało, dlatego jestem dla niej jak brat - oznajmił, co mnie zainteresowało.
- Co masz na myśli? - spytałam ostrożnie, nie wiedząc czy mogę kontynuować ten temat.
- Nie chodzi o to, że jestem zazdrosny, nie chcę abyś tak to odebrała, ale po prostu niektórzy biorą ją za łatwy cel i wykorzystują. Ona jest mądra, wiem to, ale czasami wiem, że muszę ją bronić, być zawsze przy niej.
- To nie uważasz, że będąc z nią, będziesz mógł ją bronić 24 godziny na dobę? - zapytałam.
- Nie potrzebuję do tego statusu związku. Teraz wiem, że jestem tylko jej bratem. Tylko tyle chcę - odpowiedział mi i widziałam jak dokładnie dobierał swoje słowa, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że nie żartuje, a mówił całkiem poważnie.
- Boisz się? - zagadnęłam kiedy usiedliśmy na białej kanapie.
- Czego? - spytał.
- Jeżeli twój status się zmieni, to fani znienawidzą ciebie i twoją ukochaną.
- Prawdziwi fani zrozumieją. - powiedział, a ja tym czasie oparłam się o poduszki.
- Chciałbym z tobą porozmawiać.
- Dawaj. - rzekłam cicho.
Ale nie usłyszałam odpowiedzi, po prostu zasnęłam, tak jakbym to właśnie snu potrzebowała teraz najbardziej. A ja po prostu pragnęłam się dowiedzieć co ma mi do powiedzenia blondyn.
kolejny rozdział na zakończenie wakacji. mam nadzieję, że jeszcze nie śpicie i z
wielkim uśmiechem przeczytacie dalsze losy naszych bohaterów. a więc. teraz
oznajmiam, że rozdziały będą pojawiać się w weekendy bądź co dwa tygodnie.
wiecie szkoła, a ja z ronnie idziemy do I liceum i nie będzie łatwo. ;c boję się
jak cholera, ale przecież trzeba trzymać głowę podniesioną wysoko i nie dać się!
lots of love, xx
nancy.
Cześć :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że tak szybko dodałyście rozdział. Po za tym jest bardzo ciekawy i zasmuciłam się, kiedy niestety pojawił się koniec. W każdym razie najbardziej podoba mi się "para" Vivien i Nialla. Są strasznie słodcy jak ze sobą rozmawiają. Przepraszam, że wybrnęłam tak szybko w przyszłość, ale nie mogłam się oprzeć :)
Czekam na dalsze przygody bohaterów.
Mój blog: http://i-need-you-and-your-love.blogspot.com/
Pozdrawiam,
Flovmyself
Bardzo ciekawy rozdział. :)
OdpowiedzUsuńSwietny rozdział, jejciu. Zayn jest taki słodki dla Rose, a ona tak go chamsko odpycha, ale oj tam :D A Niall jejciu.... Ta scena, jak ją pocałował to po prostu OMG, Rozpłynęłam się. Też chciałabym taką akcję z nim hahaha, a ta babka w metrze mnie rozwaliła. Jak mogła nie zauważyć że tam jest Niall! ;o Dobra hahaha nieważne, czekam na następny rozdział :) @ontariosman
OdpowiedzUsuńNiall i Vivien są tacy słodcy, że po prostu nie mogę noo :D
OdpowiedzUsuńJak oni nie będą razem to chyba przestanę jeść żelki (które uwielbiam) xd
A co do Zayna i Rose.. hmm.. na pewno będą w każdej gazecie. Tak na marginesie też bym chciała takiego Zayna- opiekuna :)) Czekam na kolejny!
@blackstarPL | immaculate-as-air.blogspot.com/
Omg sceny z Viv i Niallem to spełnienie marzeń *-* ile bym za coś takiego oddała. Rozdział jak zawsze świetny, zazdroszczę talentu. Z moim opowiadaniem sie nie równa, wasze jest milion razy lepsze. Rose i Zayn hmm nie lubią sie ale powinno sie to zmienić przynajmniej taka mam nadzieje.
OdpowiedzUsuńWeny życzę <3
trust-your-feelings.blogspot.com
Mam nadzieję, że następny rozdział pojawi się na twoim blogu za kilka dni, bo nie mogę się doczekać dalszego obrotu spraw.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: http://i-just-cant-let-her-go.blogspot.com/
piisz <3 kocham cię i twoje opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńoooOOO no świetny <3
OdpowiedzUsuń