sobota, 28 września 2013

05. another lie


Data: 29 sierpień 2013r.
Miejsce: Londyn, Somerset House

- Rose! - do mojego pokoju wparował Justin.
Leżałam wygodnie na łóżku i przełączałam programy, by natrafić na coś ciekawego, co nie jest związane ze mną, moim bratem, One Direction oraz związkiem moim i Zayn'a.
Nie wiedziałam właściwie dlaczego ten "związek" wciąż trwa. Miałam dość ukrywania prawdy i miałam dość towarzystwa Malik'a. Dawał mi kwiaty, prezenty, kiedy tak naprawdę nie potrzebowałam tego. Potrzebowałam by świat poznał ta cholerną prawdę. 
- Jeśli znowu chcesz mi powiedzieć o jednym z Twoich cudownych zakupów to radzę Ci wyjść, bo mam pilot w dłoniach i nie zawaham się go użyć - uniosłam przedmiot do góry, a on tylko się zaśmiał.
- Nie, chodzi o to, że Liam...
- Stop! - szybko mu przerwałam, patrząc na niego. - Nie chcę słyszeć o nich chociaż przez 10 minut, które miną za.. - spojrzałam na złoty zegarek, który dostałam od Justina na gwiazdkę  - za jakieś.. myślę, że pod koniec dnia możesz się do mnie odezwać - dokończyłam, a on wywrócił oczami.
- On ma dzisiaj urodziny. Jest impreza. Idziesz ze mną - powiedział stanowczo. 
- Z tobą? Czy raczej jestem zmuszona do kolejnego spotkania z moim chłopakiem? Przecież ja Go tak kocham. Wiem o nim wszystko i normalnie nie mogę się doczekać. - uniosłam dłonie do góry, po czym opuściłam na dół, znowu przełączając kanał.
- PeeMee. - Justin zamknął drzwi. - Dlaczego jesteś na mnie zła o to wszystko? Że niby teraz całe zło na świecie to moja wina? Doskonale wiesz, że to przez ciebie. Trzeba było nie uciekać wtedy z tego durnego kina.
- Mogłeś nie pić! Wiedziałeś, że będę potrzebować pomocy!
- Jesteś nieletnia, do cholery!
- Tutaj można wszystko. - poruszałam zabawnie brwiami. - Jeśli chcesz, mogę nawet na oczach tych kamer wspomnieć o krótkim numerku z Zayn'em, który mieliśmy tamtej nocy.. Wiesz, myślę że ludziom by się to spodobało, że jesteśmy tak blisko.. - skomentowałam.
- Rose! - krzyknął na mnie. - Nie wygłupiaj się tylko bądź poważna. To nie zabawa. Nawaliłaś, teraz musisz za to płacić - powiedział.
- Jak zawsze - powiedziałam cicho.
- Co masz na myśli? - zapytał.
- Zawsze jestem tą gorszą, nie widzisz tego? - wstałam z miejsca i do niego podeszłam, stając blisko niego, a łzy ze zdenerwowania gromadziły się w moich oczach. - Zawsze to mi się dostaje, nawet jeśli jestem niewinna. Zawsze jesteś widziany w dobrym świetle, a ja wręcz przeciwnie. Zawsze - łzy stanęły w moich oczach.
- Nie mów tak. Widzę swoje błędy, Rose - zaprzeczył, a ja się głośno zaśmiałam.
- Oczywiście, ale szkoda, że każdy inni ich nie widzi i to zawsze ty jesteś ten idealny, a ja wręcz przeciwnie - ktoś nam przeszkodził i zapukał do drzwi, kiedy mój brat nie zdążył mi nic odpowiedzieć.
Wróciłam z powrotem na swoje łóżko i przykryłam się kocem. W tym samym czasie mój brat otworzył drzwi.
- Jak tam? Moja kicia jest gotowa? - do pokoju wparował Malik, który po zamknięciu drzwi znalazł się tuż obok mnie. - Co się stało? - siadł na brzegu.
- Nie twój interes. - odparłam szorstko i wróciłam wzrokiem na telewizor.
- Okej, Okej. Kobieta zmienną jest. Ale wiesz co? Mam dla ciebie niespodziankę!
- Nie idę na żadną imprezę.
- Wow! Widzę, że ktoś jest nie w humorze.
- Możesz mnie zostawić samą do cholery? Możecie? - poprawiłam się, spoglądając na Justin'a, który stał oparty o drzwi.
- Nie możemy, kochanie - podszedł do mnie Malik, a ja spojrzałam na niego złowrogo. 
- Nie musisz udawać, że Ci zależy, jesteśmy sami - warknęłam. - No chyba, że mój brat zamierza zaraz nakręcić sex taśmę z naszym udziałem - spojrzałam w jego kierunku.
- Rose.. - Malik złapał mnie za kolano i spojrzał na mnie troskliwie. - Wiem, że nie jesteś zadowolona z tego wszystkiego, ja też nie chcę okłamywać swoich fanów, ale proszę Cię tylko o to, żebyś ze mną była przed tymi cholernymi kamerami. Możesz mnie nienawidzić, możesz mnie omijać kiedy jesteśmy sami, ale bądź ze mną przy innych - powiedział spokojnie.
- Mam dość grania przed kamerami, nie możecie tego zrozumieć? - znowu na niego naskoczyłam, próbując się bronić. 
- Rose, słuchaj. To nie potrwa długo. Po prostu kilka dni, miesięcy, ewentualnie jeden rok. Nie dłużej. 
- 365 dni z tobą?! - usiadłam.
- Przecież wiesz jak to będzie wyglądać. Ty wyjeżdżasz z powrotem do LA, a ja zostaję tutaj. Związek na odległość, oczywiście przed kamerami, bo po za nimi jesteśmy sobą. Chyba, że przypadkowo wpadniesz w sieć o nazwie "Zauroczenie w przystojnym Zayn'ie" - nawet nie zauważyłam kiedy złapał mnie za rękę.
- Proszę. - w końcu odezwał się Justin.
Wywróciłam oczami i wstałam z kanapy.
- Dajcie mi 5 minut - powiedziałam i ruszyłam w kierunku swojego pokoju.
- Kocham Cię - usłyszałam od Justina.
- Jeb się - odpowiedziałam sucho, zdenerwowana całą sytuacją i wyszłam z pokoju z trzaskiem drzwi. 
Czy naprawdę będę się męczyć z tym idiotą przez jeden rok? Jak bardzo los jest przeciwko mnie, żebym to zawsze najbardziej cierpiała ze wszystkich? Już mam zniszczone życie i właśnie mogłam sobie wyobrazić jak ono wygląda teraz, kiedy zamiast siostrą Bieber'a, nagle stałam się dziewczyną Malik'a. Nie mogło być gorzej, prawda? Powrót do szkoły nie zapowiadał się mile widziany w tej sytuacji, zważając na to, co się działo w poprzednich miesiącach.
Wygoniłam złe wspomnienia z głowy, żeby po raz kolejny zapobiec łzom tego dnia i weszłam do pokoju, wyciągając walizkę spod łóżka. 

* Vivien*

Poprawiłam swoją fryzurę w lustrze i przejrzałam się po raz kolejny. Byłam w nie małym szoku, kiedy Liam zaprosił mnie na swoje urodziny. Jednak cieszyłam się, że będę mogła być chociaż przez jeden wieczór normalną dziewczyną.
- Vivien! - 
No dobra nie na długo.
- Słucham? - uchyliłam drzwi od pokoju.
- Mogłabyś mi pomóc? Nie mogę sobie poradzić. 
- Już idę.
Szybko skierowałam się w stronę jego sypialni i zapukałam.
- Nie mogę go zawiązać. - wkurzony usiadł na łóżku.
Podeszłam do niego i zabrałam się za wiązanie krawatu, jak mnie nauczył tata kilka lat wcześniej.
Na jego myśl, łzy zebrały się w moich oczach, co Harry szybko zauważył.
- Co jest? - spojrzał na mnie swoimi zielonymi tęczówkami, które tamtego tragicznego wieczoru było dużo ciemniejsze.
- Nie nic, to przez nowy tusz do rzęs - skłamałam i dokończyłam swoją czynność. - Gotowe.
- Dziękuje, jesteś Aniołem - pochwalił mnie, a ja tylko delikatnie, ale sztucznie się uśmiechnęłam i wróciłam do swojego pokoju po wszystkie rzeczy.
Wzięłam głęboki oddech i zeszłam po schodach, gdzie czekała reszta chłopaków.
- Wyglądasz ślicznie - powiedział Niall, kiedy tylko się zobaczyliśmy, przez co rumieńce oblały mój policzek. Rzadko kiedy ktoś tak do mnie mówił, a z jego ust brzmiało to jeszcze bardziej perfekcyjnie. 
- Czekajcie, czekajcie. Nie czaję czegoś. - Louis usiadł na kanapie i spojrzał na Niall'a, a później na mnie. - Czy wy? Czy ja coś ominąłem? Albo raczej? O czymś nie zostałem poinformowany przez te kilka dni, które minęły? 
Spłoszona odwróciłam wzrok i weszłam do kuchni, która zdecydowanie znajdowała się najbliżej.
Tylko tam mogłam ukryć zażenowanie, które miałam wypisane na twarzy.
- Niall, a co z Amy? - dobiegł mnie głos Tomlinson'a.
- Amy nie jest tym, za kim ją miałem - odpowiedział mu Niall, a ja szybko nalałam sobie zimnej wody z lodówki do szklanki, aby chociaż trochę się rozluźnić. Wspomnienia z tamtego poranka nie działały na mnie dobrze, a słowa przyjaciółki Horan'a, jeszcze bardziej utwierdzały mnie w przekonaniu, że jestem po prostu nikim.
- Jesteście razem? - usłyszałam głos Louis'a, ale Niall nic więcej nie odpowiedział, a razem z Tomlinson'em weszli do kuchni i spojrzeli na mnie. 
- No, no, siostra - powiedział w moją stronę mój przyjaciel - Dlaczego się nie chwalisz, że masz coś wspólnego z moim przyjacielem? - Louis zarzucił rękę na moje ramie, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć. Byłam zmieszana.
- Przecież wiedziałeś? Od dawna tutaj sprzątam. - odstawiłam szklankę na blat i uśmiechnęłam się.
Nie mogłam pokazywać, że się denerwuję, albo cokolwiek innego, by Louis na coś wpadł. Ale gdy ten sobie coś ubzdurał, zawsze trzymał się swojej wersji.
- Nie chodzi mi o to, ale whatever. Wy dwoje coś ukrywacie, a ja i tak dowiem się co to takiego. - puścił do mnie oczko i opuścił pomieszczenie, zostawiając mnie samą z niebieskookim.
Odetchnęłam z ulgą.
- Nie udawajmy, Vivien. - Niall znajdował się coraz bliżej mnie.
Czułam jego klatkę piersiową przy swojej. Jego perfumy oraz jego ciepły oddech, który muskał moje wargi.
- Nie udawajmy czego? - spytałam głupio, jakby nic nie miało miejsca, chociaż było całkiem na odwrót. 
- Tego - zbliżył się do mnie i złączył nasze usta razem, kiedy ja zapomniałam jak się oddycha, kiedy już był kilka milimetrów od mojej twarzy. Złapałam go za szyje, a on przyciągnął mnie do siebie w talii, czując swoje ciała przy sobie. Przyłożone tak blisko, że nikt nie mógł tego przerwać, a jednak przypomnienie w mojej głowie o reszcie przyjaciół na zewnątrz, trochę mnie przeraziło.
Oderwałam się od niego po krótkiej chwili, a on delikatnie się uśmiechnął.
- Nie możemy..
- Dlaczego nie? - szybko spytał.
- Bo jestem gosposią Twojego przyjaciela.
- To nie przeszkadza nam.. - chciał znowu się do mnie zbliżyć, ale go wyminęłam z przepraszającym wzorkiem.
- Ja tak bardzo cholernie chcę cię pocałować. Wow! Ja naprawdę chcę cię pocałować, Niall, ale nie mogę. Doskonale o tym wiesz. - spuściłam wzrok.
- I tak cię dzisiaj pocałuję. - ruszył w kierunku wyjścia. - Poczuję twoje wargi, ty poczujesz moje i będzie bosko. - wyszeptał mi do ucha. - Na urodzinach. - ruszył dalej po drodze klepiąc mnie w pośladek, ale ja stałam jak wryta.
Nie mogłam nic z siebie wydusić, ani się poruszyć. 
Chwilę zajęło mi otrząsanie się z tego wszystkiego. I kiedy wszystko było już dobrze do kuchni wszedł Harry, który oznajmił, że czkają tylko i wyłącznie na mnie.
Wzięłam swoją torebkę i ruszyłam do nich. Harry otworzył przede mną drzwi frontowe, po czym sam razem z Horan'em i Liam'em wyszli na zewnątrz. Limuzyna czekała już przy kostce brukowej, ale zanim do niej doszliśmy, paparazzi zrobili nam kilka zdjęć, które już za godzinę będą krążyły po internecie. 
Harry złapał mnie w pasie, prowadząc do wozu, a jego zimny dotyk sprawił, że poczułam ciarki na całym ciele.
Musiał przestać to robić. 
Wsiadłam do wozu, a obok mnie usadowił się Niall, który po kryjomu złapał moją dłoń między naszymi ciałami, tak że nikt nie zdołał tego zauważyć. Odwróciłam swoją głowę w kierunku okna, uśmiechając się delikatnie i ruszyliśmy do nieznanego mi klubu, gdzie za kilka minut miała się rozpocząć cała impreza.
Kiedy samochód się zatrzymał, opuściliśmy go i  w między czasie, kiedy zrobiło się male zamieszanie wokół chłopaków, ktoś uszczypnął mnie w tyłek.
Doskonale wiedziałam kto to był, ale nawet nie miałam sił, by na niego spojrzeć czy dać mu cisnąć w niego swoimi piorunami.
Wszędzie robili zdjęcia i jakieś dwie dziewczyny krzyknęły do chłopaków, prosząc o zdjęcie, oczywiście oni nigdy nie odmawiali, więc każdy z nich zrobił sobie zdjęcie z fankami po czym dosłownie zauważyłam jak Harry przypadkowo złapał Louis'a za rękę. 
No to się zacznie. 
Niall od razu skoczył w ich stronę i zaczął się wygłupiać by odwrócić uwagę od tego co Styles zrobił. Oczy Harr'ego były przerażone, a Louis wyglądał jakby był zły, ale jednocześnie spokojny o to co może się stać.
Fani zaczęli coraz bardziej krzyczeć, a oni odeszli w stronę klubu, gdzie było jeszcze więcej kamer i aparatów. 
- Larry! - ktoś krzyknął, a Styles się szyderczo uśmiechnął.
- Nie, dobrze mi jest tak jak jest - odpowiedział i podszedł do mnie, splatając nasze dłonie razem.
Chciałam się wyrwać, chciałam spojrzeć na niego zszokowana, ale bałam się, że może mi się za to odegrać. 
Byłam w szoku, nie wiedziałam co mam robić. Harry Styles właśnie przed całym światem wymyślił, że jest ze mną, aby chronić swój prawdziwy związek. Jak głupim trzeba być, żeby coś takiego robić? Miał szansę powiedzieć prawdę. Miał szansę skończyć z kłamstwami, a on pogrążył się jeszcze bardziej, przy okazji raniąc mnie. 

* Rose*

- Wszystkiego najlepszego Liam! - krzyknęłam, kiedy znajdowaliśmy się w klubie, po udawanych uśmiechach do kamer i wejściu tutaj trzymając za rękę Malik'a. 
- Dziękuję. - chłopak chwycił prezent, który wręczył mu Justin, po czym mnie do siebie przytulił. 
- Miłej zabawy. Pogadałbym z Wami, ale nie kontroluje moje siostry. - zaśmiał się.  
- A widziałeś gdzieś Vivien? Potrzebuję towarzystwa do picia. - uśmiechnęłam się. 
- Chyba jest w łazience. Ma problemy i ciebie też szukała.  
- Dziękuję. I jeszcze raz, wszystkiego najlepszego! - krzyknęłam za nim, ale widocznie już nie słyszał. 
Szybko skierowałam się do damskiej toalety i pchnęłam drzwi.
- Vivien? - zapytałam, kiedy przekroczyłam próg pomieszczenia. - Halo, jesteś tu? - spytałam, gdy nie słyszałam żadnej odpowiedzi. 
Usłyszałam dziwne odgłosy z jednej z kabin, więc podeszłam do niej bliżej i pchnęłam drzwi.
Vivien leżała na podłodze, z ręką opartą o ubikację, a jej głowa była oparta na ręce. 
Szybko się pochyliłam, podtrzymując jej włosy, a ona w tym samym czasie spłukała zawartość swoich wymiotów. Nie widziałam nic innego prócz krwi i wiedziałam z czym to się wiąże. 
- Czy jadłaś cokolwiek przez ostatni czas? - spytałam, a ona odwróciła się w moją stronę i wybuchnęła płaczem, przytulając się do mnie. 
- Ej! Co jest? Mów do mnie. - prosiłam. 
Vivien nie była dla mnie tylko i wyłącznie znajomą od picia czy coś, ale on tak samo jak ja, nienawidziła chłopaków i tematy naszych rozmów zawsze kończyły się na nich. 
- Po prostu źle się poczułam. - wytarła usta papierem. - I.. Harry.. On chciał ukryć Larrego i.. tak jakby z nim jestem? - odsunęła się ode mnie. - Nie rozumiem go. Nie rozumiem ich toku myślenia, Rose.
- Nienawidzimy ich tak bardzo, a spójrz na nas. Jesteśmy z nimi w związku. - rzuciłam by rozluźnić co nieco atmosferę, a ona lekko się uśmiechnęła. 
- Tylko.. Niall.. My. Się całowaliśmy. Miał wybrać pomiędzy mną a swoją najlepszą przyjaciółką. Wybrał mnie, choć mnie nie zna i nic o mnie nie wie. On nie zdaje sobie sprawy przez jakie piekło przechodzę każdego cholernego dnia.
- Hej - zmusiłam ją, aby na mnie spojrzała. - Zawsze możesz na mnie liczyć, chcę Ci pomóc. Mamy ze sobą więcej wspólnego niż Ci się wydaję. 
Niemal zobaczyłam cień jej uśmiechu na twarzy, który po chwili znikł. 
Brunetka podeszła do zlewu i zaczęła obmywać twarz zimną wodą, a ja przyglądałam się jej z troską w oczach. 
Bałam się o nią, że to się tylko powtórzy. Wiedziałam, że to nic takiego. Wiedziałam, że to nie było przypadkowe, a trwa od dawna, ale jak dawna, tego musiałam się dowiedzieć. Aby jej pomóc, nie mogła mnie okłamywać czy tego przede mną ukrywać. Musiałam z nią być i uważać na nią. Być dla niej oparciem, kiedy tego będzie potrzebować. Być tym, kogo potrzebowała przez ten cały czas. Jej przyjaciółką.
- Wracamy na przyjęcie? - spytała, kiedy ułożyła włosy na ramionach i wytarła ręce w papierowy ręcznik.
- Jesteś pewna, że chcesz tam wrócić? Możemy jechać do domu..
- Nie, Rose. Idziemy - uśmiechnęła się niemrawo i wzięła mnie za rękę, prowadząc w kierunku drzwi.
Kiedy wyszliśmy z łazienki usadowiłam Vivien przy barze i zamówiłam jej wodę. Barman dziwnie się na mnie spojrzał, bo byłam w najgorętszym klubie w Londynie i zamówiłam wodę, ale gdy zobaczył pobladłą Vivien od razu rzucił się po butelkę. 
- Zatańczysz? - usłyszałam za swoimi plecami. 
Odwróciłam się i ujrzałam Malik'a.
- Wybacz. Viven nie jest w najlepszym stanie. Wolę z nią zostać.  
- Nie idź. Jest dobrze. - powiedziała brunetka. 
- Na pewno? 
- Tak. - lekko się uśmiechnęła.
Kiedy szliśmy na parkiet przechwyciłam po drodze mojego brata i kazałam mu iść do Vivien, albo żeby przynajmniej zwrócił na nią uwagę.
DJ zamiast szybkiej muzyki dupstep puścił wolną balladę, a Zayn uśmiechnął się, po czym doskonale wiedziałam o co chodzi.
- Zrobiłeś to specjalnie - powiedziałam do niego, kiedy położył swoje dłonie na moich biodrach, a ja swoje ręce oplotłam dookoła jego szyi.
- Czasami takie rzeczy to tylko przypadek - odpowiedział, chociaż ja w swojej głowie doskonale znałam odpowiedź. 
- Tutaj nie musimy udawać - spojrzałam w jego oczy, modląc się aby chociaż na chwile dał mi spokój, ale on nie odstępywał nawet na minutę. 
- A kto powiedział, że ja udaję? - znowu niepewnie odpowiedział, co mnie tylko wyprowadzało z równowagi.
- Jestem w Tobie zakochana tylko przed kamerami - przypomniałam mu.
- To TY - podkreślił i obrócił mnie o 180 stopni, tak że byłam teraz przyklejona do niego plecami, a on zbliżył swoje usta do mojego ucha. - Ja gram inaczej - wyszeptał mi i znowu mnie obrócił, sprawiając że na niego patrzyłam. Nikt nie przerwał nam tego momentu, kiedy nasze oczy były w siebie wpatrzone, a nasze oddechy były nierównomierne. Czułam jego miętowy oddech przy swoich ustach, na które chwile się wpatrywałam, ale po chwili spuściłam wzrok, a on cicho się zaśmiał.
- Czyżbyś znowu myślała o mnie pod kątem erotycznym? - spytał, przyłapując mnie na gorącym uczynku. 
- Jedyne o czym teraz myślę to to, kiedy mnie puścisz, bo twoje perfumy są strasznie mocne. - zakasłałam.
- Rose. Rose. Rose. - wyszeptał i zjechał swoimi dłońmi niżej, dotykając moich pośladków, a ja się wzdrygnęłam. - Czasem wydaje mi się, że Cię bardzo dobrze znam, a czasem wydajesz się zupełnie obcą mi osobą. 
- Przeraża cię to. - wsunęłam swoje dłonie w jego ciemne włosy i mogłam zobaczyć jak reaguje na mój dotyk. 
Jego oczy się zmrużyły, a usta lekko rozchyliły. 
- Tak bardzo chciałbym cię pocałować. - wyszeptał prosto do mojego go ucha, przygryzając jego płatek. 
Moje serce przyspieszyło, a ja poczułam na całym ciele dreszcze pod wpływem jego głosu, ale nie mogłam mu ulec. Nie zmieniłam swoich uczuć co do niego. Wciąż go nienawidziłam, za to co robił z moim życiem, a teraz dostał ode mnie kolejnego minusa za to, co robił ze mną. 
Odchylił się ode mnie i spojrzał na moje usta, czekając na moje pozwolenie. Tym razem to ja się do niego zbliżyłam, tak samo jak on chwilę temu.
- Możesz o tym zapomnieć, Malik - powiedziałam cicho, a on się cicho zaśmiał i obrócił mnie o 360 stopni, po czym złapał nasze dłonie w powietrzu.
- Zaczekam do obecności kamer - odpowiedział. - Wtedy będziesz cała moja - ostrzegł mnie, a w jego oczach widziałam pożądanie. 

* Vivien *

Siedziałam przy barze i popijałam kolorowego drinka, którego zamówiłam tuż po tym drugim. 
Musiałam się rozluźnić, a nie mogłam, kiedy wiedziałam, że gdzieś obok mnie jest teraz Niall, bądź Harry, którzy za pewne chcą ze mną zatańczyć.
- Mogę? - ktoś do mnie podszedł.
Szybko popatrzałam na osobę, ale nie byłam wcale zdziwiona.
- Jasne. Siadaj. - przesunęłam pustą szklankę i lekko się uśmiechnęłam.
- Coś ci jest ? 
- Nagle wszyscy się mną interesują. - zaśmiałam się i przeczesałam palcami włosy, okręcając się na obrotowym krześle.
Chłopak mnie zatrzymał i złapał za podbródek. 
- Słyszałem, co się stało.
- Nie wiem o czym mówisz - udawałam głupią, chociaż sama znałam prawdę i wiedziałam, o co mu chodzi. 
- Vivien.. - spojrzał na mnie swoimi oczami, co tylko sprawiło, że dreszcze pojawiły się na całym moim ciele. - Powiedz mi prawdę - szepnął do mnie, kiedy w jego oczach pojawiły się łzy.
- Nie ma o czym gadać - odwróciłam głowę i wzięłam kolejnego łyka słodkiego trunku. 
- Martwię się - usłyszałam.
- To nic takiego - trzymałam się swojej wersji, mimo że w żołądku wciąż czułam nieprzyjemne uczucie. 
Złapał mnie za rękę. 
- Powiedz mi, proszę.
- Justin. Wybacz, ale nie. Masz swoje własny problemy. Jak sobie ja z nimi nie poradzę to przynajmniej będę wiedzieć do kogo się zwrócić. - uśmiechnęłam się.
- Mam nadzieję, że to zapamiętasz. - napił się piwa, które przyniósł barman. - A więc.. Dlaczego wciąż pracujesz u Styles'a? - zagadnął, a ja nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.
- Bo mam pieniądze i mam gdzie spać. To jest najważniejsze.
- Ale wydawało mi się, że nie lubicie sobie zbytnio.
- Taka jest prawda. - napiłam się znowu i poczułam jak drink uderzył mi do głowy. - Czasem gdy jest pijany to się na mnie wyżywa. - zakryłam ręką usta.
Nie miałam pojęcia dla czego mu to powiedziałam.
- Co powiedziałaś? - spytał z szeroko otworzonymi oczami, przerażony moją wypowiedzią. 
- Powiedziałam, że czasem gdy jest pijany to się do mnie uśmiecha - poprawiłam i wzięłam kolejnego łyka trunku.
- Vivien, słyszałem - odpowiedział.
- Zatańczmy - złapałam go za rękę, ale on mnie powstrzymał, łapiąc mocniej za nadgarstek, jednak nie za mocno. Wiedział, gdzie leży granica w porównaniu do jego przyjaciela.
- Vivien, nie możesz tak tego zostawić - powiedział do mnie, patrząc się prosto w moje oczy. 
- Mogę robić co chce, w końcu dla świata jestem teraz jego dziewczyną. 
Spojrzał na mnie uważnie. Jakby szukając jakiś wskazówek jak mnie rozgryźć, jak do mnie dojść, ale ja doskonale wiedziałam jak się ukrywać.
- Puść mnie, proszę. - spojrzałam na jego dłoń, która wciąż była zaciśnięta wokół mojego nadgarstka. 
Wziął głęboki oddech i podszedł bliżej mnie.
- Zapamiętaj, że nie popuszczę mu i wszystko wyjdzie na jaw. Albo zrobisz to ty, albo ja. - wyszeptał mi do ucha i odszedł. 
Stałam tam z nogami jak z waty. Świat mi wirował, a ja nie wiedziałam co zrobić, co powiedzieć.
Gdzie iść, by uciec od tego wszystkiego jak najdalej. 
- Coś się stało? - podszedł do mnie Louis, a ja po prostu rzuciłam się na niego i mocno przytuliłam z nadzieją, że to wszystko odejdzie, że zapomnę.
Oplótł mnie ramieniem i ucałował w głowę. 
- Z kolejnym mnie zdradzasz?! - usłyszałam czyjś głos za swoimi plecami.
Kręciło mi się w głowie, ledwo przytrzymywałam się Tomlinson'a, a czułam jak ktoś zaczyna mną szarpać.
- Przestań, Niall. - powiedział Louis. 
- Dlcazego nie powiedziałaś mi, że jesteś z Harry'm? Naiwny uwierzyłem, że możesz się we mnie zakochać, że możesz poczuć to co ja czuję. - powiedział.
Odsunęłam się od Louis'a i spojrzałam w jego oczy.
Czulam alkohol, z jego ust, a jego źrenice było czerwone.
- Porozmawiamy jak nie będziesz w stanie upojenia alkoholowego.
- Nic mi nie jest! - wykrzyczał.
- Zachowujesz się jak hipokryta, Niall - zarzuciłam mu, czego od razu pożałowałam, bo jego wzrok przeszył moje ciało wywołując ból. Bałam się, że pójdzie w ślady swojego przyjaciela, mimo tego, że nie dużo ich łączyło pod względem charakteru. 
- A pomyślałaś, że to może dlatego, że mi na Tobie zależy? - spytał tym samym tonem. W międzyczasie Louis od nas odszedł, wiedząc że najlepiej będzie jak załatwimy to samemu. 
- Między nami nic nie może być, nie rozumiesz tego? - narzuciłam mu podchodząc bliżej. - Nic, Niall. Jestem tylko gosposią Twojego przyjaciela, teraz też jego udawaną dziewczyną, aby chronić jego związek i myślisz, że co jest dla mnie ważniejsze, praca i dach nad głową czy miłość z jednym z jego przyjaciół?
- Vivien..- zaczął, ale uciszyłam go dłonią.
- Odejdź, po prostu zostaw mnie. Spierdalaj z mojego życia - powiedziałam i odwróciłam się od niego plecami.
Słyszałam jak mnie woła, ale nawet nie miałam ochoty go słuchać, nie miałam ochoty go widzieć. Wypadłam na zewnątrz klubu i szłam przed siebie. Nie wiedziałam gdzie idę, nie wiedziałam w jaką stronę się kierować. Potykając o własne nogi, po prostu szłam przed siebie ze łzami w oczach, szukając jakiegoś pocieszenia, schronienia z dala od wszystkiego.

* Rose*

Idąc w stronę łazienki zauważyłam Niall'a siedzącego na czerwonej kanapie. Miał schowaną twarz w dłoniach i widać było, że się trzęsie. 
- Niall, co jest? - usiadłam obok niego i delikatnie pogładziłam go po plecach.
- Zawieźcie mnie do domu, proszę. - wyszeptał nie patrząc nawet na mnie.
Nie chciałam pytać o powód, kazałam mu zostać na miejscu i ruszyłam na poszukiwania Zayn'a, musiałam z nim wyjść z klubu, żeby nie było różnych podejrzewań.
Już po chwili złapałam Zayn'a pod rękę i wyszliśmy z klubu łapiąc świeże powietrze.
Skierowaliśmy się prosto do limuzyny, a paparazzi nie odpuszczali mimo tego, że wieczorne powietrze miało o wiele niższą temperaturę niż wcześniej i doskonale widzieli, że nie mieliśmy humoru do robienia zdjęć. Schowałam twarz w kurtce Zayn'a, tuląc się do niego jeszcze mocniej, przy okazji się ogrzewając.
- Zayn, Zayn, powiedz coś o Waszym związku! - krzyczał jeden z nich, a za chwilę kolejny się do niego dołączył. 
- Niedługo będziemy mieli dla Was niespodziankę z Justinem. To jedyne o czym musicie wiedzieć, jeśli chodzi o moje więzi z rodziną Bieber - skomentował to, a ja spojrzałam na niego przerażona jego tonem głosu i wrogością jaką kierował się do tych ludzi. Zaprowadził mnie do samochodu, otwierając przede mną drzwi, a ja zasiadłam na swoim miejscu. 
Niall usiadł na przeciwko nas, a ja szybko wyrwałam dłoń Zayn'a i złapał Horan'a.
- Hej, wszystko będzie dobrze.

________________________________________

witam przy kolejnym rozdziale. 
JAK WAM SIĘ PODOBA? 
w zasadzie nie wiem co mogę tutaj
jeszcze napisać. życzę Wam miłego
weekendu i czekamy na szczere
opinie <3

cast ♦ trailer ♦ you
                                jeśli chcesz być informowany

CHCIAŁYŚMY WAS JESZCZE ZAPROSIĆ NA NASZE NOWE
OPOWIADANIE http://will-always-want-you.blogspot.com/
MAMY NADZIEJĘ, ŻE SIĘ WAM TAM SAMO SPODOBA :)

8 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo cudo cudo ☺
    Z każdym rozdziałem coraz bardziej kocham tego bloga ♥
    tylko zastanawia mnie jedno o co chodzi z tym "- Niedługo będziemy mieli dla Was niespodziankę z Justinem. To jedyne o czym musicie wiedzieć, jeśli chodzi o moje więzi z rodziną Bieber"
    Tylko nie gadajcie, ze się jej oświadczy...
    To by było dobre czytać reakcje Rose xD
    no nic poczekamy zobaczymy a i kocham was za długość rozdziału ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. cudo cudo i jeszcze raz cudo ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. cudowny rozdział. ja strasznie kocham tego bloga. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Superowy , Świetny kocham to Po prost Kocham <333 ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Superowyyy :DD już się nie mogę doczekać nexta <3


    @Liam_my_angel15

    OdpowiedzUsuń
  7. nie ogarniam, o co oni sie pokłócili, poprostu nie rozumiem trochę tego opowiadania....
    ale okk

    OdpowiedzUsuń